niedziela, 15 maja 2016

rozdział 43

Alicja:
Po paru tygodniach wyskoczyło wyjście do Hogsmeade, bez poczucia winy przekreśliłam moje plany z Frankiem i  z samego rana razem z dziewczynami ruszyłam do wioski, nie spuszczając z oczu Potter'a. Do tego dnia długo się przygotowywałyśmy, wymyśliłyśmy fałszywe scenariusze na wypadek, gdybyśmy zostały przyłapane, zaplanowałyśmy dokładnie, jak ma przebiegać nasze śledztwo i zaczęłyśmy przygotowywać się z wiedzy teoretycznej o aktualnych dziewczynach podejrzanego James'a Potter'a.
Grudzień nieśmiało zbliżał się do zamku, dając nam przedsmak mrozów, które miały na nas już niedługo spaść. Szczelnie owinęłam szyję szalikiem i potarłam przedramiona dłońmi. Zimno. Mój oddech zmieniał się w parę, a pod stopami skrzypiała mi pożółkła, oszroniona trawa.
-Dobra, weszli do Trzech Mioteł - powiedziała Lily, odwracając się do nas twarzą. - Gotowe? - spytała, a my z uśmiechami podekscytowania i niepewności, kiwnęłyśmy głowami.
-To do dzieła.
Pchnęła ciężkie drzwi karczmy, a nas owiało przyjemne ciepło i zapach miodu z imbirem. Znalazłyśmy czteroosobowy stolik w kącie z dobrym widokiem na Potter'a i jego partnerkę. Warto dodać, że nie była to już Emily, tylko ładna brunetka, której kokieteryjne machanie rzęsami bezbłędnie naśladowała Dor.
Zamówiłyśmy dla siebie po piwie kremowym i z udawaną obojętnością rozglądałyśmy się po klientach Trzech Mioteł często zawieszając spojrzenie na stoliku Potter'a.

***

-To jest koszmarnie nudne - odparła Mary po upływie około dwóch godzin, kiedy każdej z nas znudziło się szpiegostwo. Oparła czoło na blacie i cicho jęknęła. - Mówiłam, że tak będzie.
-O czym on z nią tak długo może rozmawiać? To tępa puchonka, nie wierzę, żeby mieli tyle wspólnych tematów. - powiedziałam, kręcąc głową. Mary westchnęła głęboko, podniosła głowę i sięgnęła głęboko do torby. Na stole wylądował podręcznik do zielarstwa i dwa kolorowe zakreślacze.
-Nie będziesz się chyba teraz uczyć prawda? - spytała Lily, ale Mary zmroziła ją spojrzeniem i otworzyła książkę, mówiąc tylko:
-A mam coś lepszego do roboty?

***

Kolejne wypady za Potter'em i jego dziewczynami skończyło się podobnie. Wracałyśmy do dormitorium głodne, znudzone i niezadowolone z życia. W końcu Dor, Mary i ja uznałyśmy, że dość, to nie miało dłużej sensu. W zasadzie to chyba nigdy nie miało, takie rzeczy sprawdzały się w klasach 1-3. Nie chciałyśmy jeszcze mówić Lily, bo ona mimo niepowodzeń wciąż chciała to ciągnąć, jakby oglądanie, jak James całuje się, przytula i śmieje razem z inną sprawiało jej przyjemność.
Egzaminy były coraz bliżej, zbliżały się też święta. Czasu było coraz mniej, nauki coraz więcej i trzeba było gonić naprzód i naprzód. Dlatego, kiedy Lily stanęła przed nami, mówiąc:
-Co powiecie na małe śledztwo?
My spojrzałśmy na siebie i zdecydowanie odparłyśmy:
-Nie dzisiaj.
-To kiedy? Dzisiaj jest idealna okazja, właśnie wyszedł do...
-Nie Lils. Nie bawmy się w to dłużej. Skończmy już, co?
-Dlaczego? - zapytała, jak oszukane dziecko, któremu obiecało się coś słodkiego.
-Bo to już nie ma sensu. On codziennie spotyka się z inną laską i wiemy co zobaczymy. Będą się całować i gadać o jakichś bzdetach. Po co mamy to dłużej ciągnąć? - powiedziała Dorcas, znad książki do Eliksirów.
-Ale... - zaczęła, jednak po chwili się rozmyśliła i zrobiła smutną błagalną minkę.



Rzuciłam poduszką w jej twarz, to był jakiś emocjonalny szantaż!
Lily zaśmiała się, ale zaraz potem zrobiła wyniosłą minę i odparła:
-Nie to nie, pójdę sama.
I wtedy właśnie nabrałyśmy podejrzeń, że coś jest nie tak.

Dorcas:
-Cześć! - zawołałam, otwierając na oścież drzwi do pokoju chłopaków. Alicja i Mary weszły zaraz za mną i zamknęły drzwi. Mieliśmy właśnie okienko w planie, bo z powodu śnieżycy odwołali nam Zielarstwo. Minęły dwa tygodnie, odkąd Lily rozpoczęła śledztwo na własną rękę i ku naszemu zdziwieniu jeszcze jej się nie znudziło. Dlatego, w obawie o jej dobro, postawiłyśmy na coś, co można nazwać już zupełną ostatecznością.
-James'a nie ma - powiedział Peter, na mój widok.
-Rany, czy wy nie umiecie pukać, co jeśli byłbym nagi? - zapytał oburzony Black.
Przewróciłam oczami.
-W środku dnia, bardzo w twoim stylu, Black. - powiedziałam, sadowiąc się wygodnie na łóżku Jamiego.
-A żebyś wiedziała...
-Dobra, dobra - uniosłam rękę, żeby siedział cicho. - Nie przyszłyśmy tu dla przyjemności, mamy ważną sprawę do załatwienia.
Syriusz prychnął i usiadł przy biurku, otworzył książkę i dając nam do zrozumienia, że nie obchodzi go, co mamy do powiedzenia, zaczął skrobać piórem po pergaminie. W myślach wymierzyłam mu mocnego kopniaka w tyłek.
-No więc tak. James od jakiegoś miesiąca lata za Merlin wie kim, jakby był jakiś nie wyżyty i jeśli mamy być szczere, troszkę jakby nam to przeszkadza.
-Troszkę jakby nie wasza sprawa - zanucił pod nosem Black, a ja poczułam ogromną chęć wyrzucenia go przez okno na śnieg.
-Po prostu parę tygodni temu tak całkiem dla zabawy zaczęłyśmy go... - Alicja przejęła pałeczkę, ale jakby się trochę zawahała - ...śledzić.
Remus zakrztusił się piwem kremowym, a Peter uśmiechnął się pod nosem. Black za to podniósł głowę, już nie udając, że nie interesuje go, co mamy do powiedzenia i zaczął się na nas patrzeć, jak na muzealne przykłady skończonej głupoty.


-Dobra wiem jak to brzmi, ale to były żarty i już przestałyśmy. - Ciągnęła Al, odważnie brnąc po grząskim gruncie. Nie byłyśmy w stanie przewidzieć, jaka może być ich reakcja, ale teraz stało się jasne, że najprawdopodobniej nas wyśmieją.
-Ale Lily nie. - skończyła Mary, a zobaczywszy zdziwione miny chłopaków, powiedziała - No w sumie to nieźle się w to zaangażowała.
-I czego od nas oczekujecie? - zapytał Remus dziwnym głosem. Możliwe że w środku dusił się ze śmiechu. W sumie to dopiero teraz do mnie dotarło, jak żałosne było to całe śledzenie.
-Zaczynamy podejrzewać, czy przypadkiem coś nie jest na rzeczy. - powiedziałam, a oni wydali się zdezorientowani, więc dodałam:
-To nie jest w stylu Lilki. Po prostu podejrzewamy, że coś może się za tym kryć i wcale nie jesteśmy pewne, czy to jest coś dobrego.
-Że niby do siebie wrócili? - zapytał prosto z mostu Black, a my nieśmiało kiwnęłyśmy głowami. Czułam, że to może być zupełnie niedorzeczne.
-No i co z tego? Są dorośli, mogą decydować za siebie. Nie musicie wiedzieć o wszystkim. - powiedział, a mi się przypomniała różdżka zaczepiona przy pasku i parę paskudnych zaklęć.
-Nie chodzi nam o to! - zawołała rozeźlona Alicja. - Już raz przez ich zerwanie wszystko się rozleciało! Jeśli nie chcecie powtórki z rozrywki, to musicie nam pomóc!
-A co konkretnie mamy robić? - zapytał Peter, a Syriusz od razu jęknął zrezygnowany i powiedział:
-Błagam, tylko ich nie śledźmy.


Lily:
Wróciłam do dormitorium najszczęśliwsza na świecie. Właśnie w gabinecie dyrektora odbyło się zebranie prefektów i niosłam super wieści.
-Bal! - zawołałam już na progu dormitorium. Dziewczyny spojrzały się na mnie nieprzytomnie, znad pergaminów, ale kiedy moja nowina do nich dotarła, wytrzeszczyły oczy i zerwały się z krzeseł.
-Jak to?
-Nie pamiętacie, jak Dumbledore mówił rok temu, że czeka nas mnóstwo atrakcji? No i jest.
Sięgnęłam do torby po jeden z plakatów, które miałam rozwiesić w pokoju wspólnym i dostojnym głosem przeczytałam:
-Grono pedagogiczne ma zaszczyt zaprosić uczniów od klasy piątej na bal zimowy, który odbędzie się, bla bla bla... ogólnie bal maskowy, a co najlepsze bez par! - zawołałam uradowana wiadomością. Balów nigdy za wiele.
-Kiedy? - zapytała Ali, zaglądając mi przez ramię.
-Ostatni dzień szkoły przed feriami świątecznymi. Super nie?
-Ostatni? - spytała Dorcas, a w jej głosie usłyszałam nutę zawodu.
-Co jest?
-Wyjeżdżam dzień wcześniej. Babcia organizuje ogromny zjazd rodziny z całego świata. Nie mogę nie być.
-Nie, Dor... - jęknęła Ali.
-Trudno, można nie iść, prawda? - zapytała nagle Mary, a kiedy kiwnęłam głową, powiedziała:
-Nie idźmy wszystkie. Zrobimy sobie własne przyjęcie tutaj w ostatni dzień Dorcas i na bal już nie chodźmy.
-Jestem za. - powiedziałam, uświadamiając sobie nagle bardzo ważną rzecz - i tak nie mogłabym kupić sobie nowej sukienki, krucho u mnie z kasą.
-Dobra, co mi tam, wolę być tu z wami, niż na cudownym balu maskowym z moim wspaniałym chłopakiem - powiedziała Alicja, a my się zaśmiałyśmy.
-Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego - powiedziałam, a one spojrzały się na mnie pytająco - takie mugolskie powiedzonko.

 
Alicja:
Następnego dnia w naszym dormitorium zjawił się Frank, miał na sobie typowy Longbottom'owski strój - elegancką marynarkę i koszulę, a do tego zegarek, na który się wykosztowałam dwa lata temu w święta.
-Witaj Ali - powiedział, siadając przy mnie na łóżku. Miałam dzisiaj zły humor, mogłabym zostać w łóżku przez cały dzień. Uśmiechnęłam się krzywo, a on poklepał mnie po wierzchu dłoni.
-Co jest, Aluś? Nie rób takiej miny.
-Padam, nie chcę się stąd ruszać - powiedziałam, a on przewrócił oczami i położył się koło mnie.
-Rozchmurz się, słońce, niedługo bal, pomyśl o tym. - uśmiechnął się, a ja jeszcze bardziej oklapłam.
-Nie będę na balu.
-Jak to? - zapytał, a ja usłyszałam w jego głosie nutę zwątpienia.
-Nie idę, wszystkie nie idziemy, mamy już plany. - powiedziałam.
-Jesteś zły? - spytałam, kiedy milczenie stało się nieznośne.
-Skąd - odparł po chwili - rozumiem.
Wziął moją dłoń i pocałował.

leighton meester blair waldorf gif

Uśmiechnął się do mnie i dodał:
-Ale musisz mi to wynagrodzić, zabieram cię do Hogsmeade, zbieraj się - powiedział, wstając, a ja westchnęłam, po chwili też się podnosząc.
-Nie ma dzisiaj nawet wyjścia, poza tym za godzinę mam Zielarstwo.
-Wolisz Zielarstwo, czy obiad ze mną?
-No jasne, że wolę ciebie, ale...
-Bez ale. Idziemy, no chodź.
Westchnęłam głęboko i zaczęłam się ubierać.

***

Frank zaprowadził mnie do małej knajpki na obrzeżach Hogsmeade, usiedliśmy przy dwuosobowym stoliku, a kelnerka zaraz przyjęła od nas zamówienia.
-Al, nie rozmawialiśmy jeszcze o tym co dalej - powiedział z niepewnością, którą rzadko słyszałam w jego głosie.
-Co dalej?
-Nie mów, że się nie zastanawiałaś nad tym co będzie, jak już skończymy Hogwart, został nam już tylko jeden semestr.
-Myślałam, ale sama nie wiem. Na zewnątrz jest tak niebezpiecznie. Śmierciożercy, Sam-wiesz-kto...
-Wiem. Wiem, ale... Ali, ja chcę walczyć. - powiedział, a mi się jeszcze bardziej pogorszył humor.
-Dlaczego?
-Chcę być aurorem, chcę walczyć, działać, Ali to jest...
-Dlaczego? - powtórzyłam twardszym głosem.
-Świat nie może tak wyglądać, to nie jest normalne. Jak skończymy szkołę, chcę wziąć ślub, chcę mieć dzieci, nie mogą żyć w takim świecie.
-Tak, ale...
-Nie rozumiesz? Świat może się zaraz skończyć! Mimo smutku i strachu, kocham nasz świat.
-Rozumiem, ale, to niebezpieczne. Czy nie możemy po prostu być normalni?



Frank westchnął i pokręcił głową, patrząc mi w oczy. Wpadłam w zły humor, ten wypad do Hogsmeade był bez sensu. To był zły pomysł od samego początku. Już wolałabym zielarstwo.
Potem już tylko jedliśmy w milczeniu, nikt nie miał już ochoty rozmawiać.
-Alicja - odezwał się nagle Frank, kiedy już zbieraliśmy się do wyjścia. Czekaliśmy na rachunek, a on nagle złapał mnie za rękę i powiedział:
-Mówiłem serio z tym małżeństwem i z dziećmi. Ali, byłbym zaszczycony, gdybym...
Uniosłam wysoko brwi.
-To brzmi, jakbyś miał mi się zaraz oświadczyć - zażartowałam, ale oboje zachowaliśmy poważne miny.
-Jeszcze nie dzisiaj, ale pewnego dnia, kto wie... - uśmiechnął się bardziej do siebie niż do mnie i powiedział:
-Wiem, że nie pochwalasz mojego wyboru, że się boisz i w ogóle, ale już postanowiłem, być aurorem to to, co zawsze chciałem robić, a teraz jest akurat dobry czas.
-Rozumiem - odparłam, udobruchana, jego słowami o przyszłej rodzinie. Marzyłam o tym już od dawna, Mary mówiła, że będzie chciał mi się oświadczyć po ukończeniu Hogwart'u, ale to było tak odległe... teraz okazało się to bliższe niż kiedyś myślałam. Wolałam nie drążyć teraz tematu wojny, przyjdzie jeszcze na to czas.
Gdy wracaliśmy do zamku, wzięłam go za rękę.
-No pięknie - powiedział Frank, ciągnąc mnie w stronę zacienionego zaułka.
-Co ty robisz?
-Patrz! - wyszeptał, wskazując palcem parę, idącą zaśnieżoną ulicą kilka metrów od nas.
O mało nie krzyknęłam, kiedy uświadomiłam sobie kto to jest. O Merlinie. O Merlinie! Wiedziałam!



linki:
  • http://doctorwhobrasil.com.br/2014/05/assista-ao-trailer-de-3-minutos-de-selfie-com-karen-gillan-gifs/
  • http://rpgifhelper.tumblr.com/post/34859664967/ben-barnes-gifs
  • http://wifflegif.com/tags/4752-leighton-meester-gifs
  • https://www.tumblr.com/tagged/movie:-the-oranges

1 komentarz:

  1. Czyżby ? Lily i James OMGOMG OMG czekałam na to z 3/4 miesiące ^^ nareszcie OMG kocham Cię OMG OMG
    weny weny weny CZASU CZASU i nowego rozdziału jak najszybciej ^^

    OdpowiedzUsuń