-No już! Chyba nie chcecie się spóźnić na pociąg! - zero reakcji. Zakasał więc rękawy i wyciągnął zza paska różdżkę. Dzięki jednemu zaklęciu kołdry zsunęły się z śpiących chłopców, a na ich głowy lunęła lodowata woda. Natychmiast zerwali się z łóżek głośno krzycząc.
-Tato! - James spojrzał spode łba na ojca.
-Przynajmniej macie z głowy prysznic. A teraz wstawać i na śniadanie. Czekamy na was z mamą w kuchni. - powiedział niewzruszony ich jękami i wyszedł z pokoju.
-Merlinie co jest nie tak z moim starym?
-Nie martw się. Moi starzy są dużo gorsi - powiedział Syriusz i jak pies strząsnął z głowy krople wody.
Nie minęło pięć minut, kiedy ubrani zeszli na dół, ciągnąc za sobą kufry.
-Cześć mamo. - James pocałował matkę w prawy policzek.
-Dzień dobry, pani Potter. - powiedział Syriusz i pocałował ją w lewy policzek.
-No to co? Gotowi do Hogwart'u? - zapytał pan Potter, zacierając ręce.
-Jeszcze jak. - odparli chórem.
-James, jeśli dostanę chociaż jedną sowę, że...podpaliłeś gabinet pana Filch'a, albo zrobiłeś coś równie głupiego, będziesz miał szlaban przez całe następne wakacje.
-Możesz spać spokojnie, mamo. Wyrośliśmy z tak dziecinnego zachowania. - powiedział James, ale za plecami rodziców wymienił porozumiewawcze spojrzenia z Syriuszem.
Jedno było pewne: oni dopiero się rozgrzewali i nie mieli najmniejszej ochoty zawieszać broni. Hogwart powinien się bać.
-Na Merlina! - zawołał pan Potter, zerkając na zegarek - Jeśli mam ogarnąć ten mugolski wynalazek, to musimy się już zbierać.
Wybiegł z kuchni i zabrał się za naukę jazdy samochodem.
-No chodź do mnie synku - powiedziała pani Potter i mimo że James zawzięcie próbował się wyrwać, mocno go ucałowała.
-Ty też Syriuszu. Tak się cieszę, że do nas przyjechałeś. Mam nadzieję, że spotkamy się za rok - uściskała go w matczyny sposób i pocałowała w czoło.
-Uczcie się pilnie i nie rozrabiajcie. James, wyślij nam sowę raz na jakiś czas, dobrze?
Jeszcze raz ich przytuliła, kiedy stali przed domem, a pan Potter w pocie czoła wpychał do bagażnika samochodu ich kufry.
Gdy wszystko było gotowe, a dom w Dolinie Godryka został daleko za nimi, Syriusz i James spojrzeli się na siebie i wymienili uśmiechami. Oznaczały one tylko jedno. Hogwart.
***
-Rem, zejdziesz jeszcze na chwilę?
-Idę! - na schodach rozbrzmiał tupot nóg i po chwili do salonu wpadł szczupły chłopak - Tak?
-Chcieliśmy jeszcze z tobą porozmawiać. Wiem, że już słyszałeś to dziesiątki razy, ale bądź ostrożny. Nie chcemy, żeby coś stało się tobie, albo twoim przyjaciołom. Słuchaj się nauczycieli, pani Pomfrey....i po prostu uważaj na siebie. - powiedział pan Lupin do syna, siadając naprzeciwko niego. Remus musiał się powstrzymać, żeby nie przewrócić oczami, tyle razy już to słyszał... Jednak poważne miny rodziców zmusiły go, żeby wysłuchał ich przemowy do końca. Nie było sensu się z tym spierać. Wiedział doskonale, że się o niego martwili.
-Wiem. - odpowiedział cicho. - To przecież nie pierwszy raz, kiedy....
-No tak, ale....napisz do nas po pierwszej pełni. Chcemy mieć pewność, że wszystko w porządku.
-Jasne, słuchajcie, muszę już iść, bo się spóźnię...
-Pomyślnego semestru. - powiedział ojciec. Wstał i poklepał Remusa po ramieniu, po czym przekazał go w ręce matki.
-Rem, będziemy bardzo tęsknić.
-Wiem, mamo. Ja za wami też. - przytulił matkę.
-Uważaj na siebie. Kocham cię, synku. - wyszeptała i pocałowała go w czoło.
-Ja was też. - chwycił rączkę kufra i machając im na pożegnanie, wyszedł na ganek. Podniósł różdżkę nad głowę. Nie minęła sekunda, a stał przed nim Błędny Rycerz.
***
-Do zobaczenia w święta! Kocham was! - drobna blondynka wybiegła z domu, machając rodzicom jedną ręką, a drugą ciągnąc walizkę. Nie oglądała się już za siebie. Miała szczerze dość wakacji i z podekscytowaniem wyczekiwała powrotu do szkoły. Bycie jedyną dziewczyną wśród rodzeństwa ostatnio nieźle dawało jej w kość. Marzyła więc tylko o tym, żeby w końcu zobaczyć się z przyjaciółkami. Nie widziały się przecież całe lato. Wezwała różdżką Błędnego Rycerza i po chwili wspięła się po wąskich stopniach do środka.
-Remus? Cześć! - uśmiechnęła się na widok znajomej twarzy. Z trudem przedarła się przez jeżdżące po podłodze krzesła na tył autobusu i opadła na miejsce koło niego.
-Cześć! Jak wakacje? - Lupin uśmiechnął się do Mary i przyjrzał się jej z zaciekawieniem. Ani trochę się nie zmieniła, odkąd widzieli się w czerwcu. Miała te same wesołe oczy i szczery uśmiech, a pod pachą ściskała grubą książkę - nieodłączny atrybut Mary Macdonald.
-W porządku. Siedziałam w domu, ale nie narzekam. Tylko moi bracia doprowadzali mnie do szału. Na szczęście wybrali dzisiaj teleportację - zaśmiała się - A u ciebie?
-Też w porządku... - powiedział, a wtedy szarpnęło tak mocno, że wszystkie walizki pospadały z półek. Za oknem pojawił się dworzec King's Cross. Byli na miejscu.
***
-No to do zobaczenia. Będę za wami strasznie tęsknić. Kocham was! - Rudowłosa dziewczyna wysiadła z samochodu i ruszyła na dworzec. Kufer był ciężki i z trudem ciągnęła go po kocich łbach, ale szła coraz szybciej. Nie mogła się już doczekać. Przeszła przez zaczarowaną barierkę i znalazła się na peronie 9 i 3/4. Uśmiechnęła się szeroko. Jak ona kochała to miejsce! Tą stację, pociąg, Hogwart i...
-Lily! - odwróciła się na wrzask za jej plecami. Kilka metrów dalej na ławce siedziała uśmiechnięta szeroko blondynka. Śmiała się do niej i machała wesoło rękoma.
-Dorcas! - Evans podbiegła do niej i od razu mocno przytuliła.
-Ostrożnie! Połamiesz mi żebra!
-Nie marudź. - obie się zaśmiały. Tak, za Dorcas Meadowes tęskniła najbardziej z całego magicznego świata. Była dla niej jak siostra, odkąd poznały gdy miały po jedenaście lat. Teraz razem weszły do pociągu, żeby rozpocząć kolejny wspaniały rok.
-Myślisz, że reszta już jest? - zapytała Meadowes, rozglądając się po twarzach uczniów, którzy już pozajmowali sobie miejsca.
-Nikogo nie widzę. Może tutaj? - powiedziała, wchodząc do pierwszego wolnego przedziału, jaki spotkały. Ledwo zamknęły za sobą drzwi, ktoś znowu je rozsunął i wepchnął do środka kufer.
-Cześć, można? - zapytał Peter, ciężko dysząc. Twarz miał spoconą z wysiłku, ale też się szeroko uśmiechał.
-No jasne, siadaj. - powiedziała Dor i przesunęła się, żeby zrobić mu miejsce. Lily odwróciła się od nich, żeby włożyć kufry na półkę bagażową. Dorcas nie miała więc szansy zobaczyć jej nerwowej miny. Evans wiedziała już, co się kroi. Jeśli Peter tu był, można było już robić zakłady, że zaraz pojawi się reszta. Nie była pewna, czy miała ochotę ich wszystkich oglądać.
-Patrzcie co mam! - Peter zaczął grzebać zawzięcie w torbie i po chwili wyjął z niej paczkę pełną słodyczy. - Dostałem od mamy na urodziny. Chcecie trochę? - podał każdej z dziewczyn czekoladową żabę i kilka cukierków.
-Siema! - do przedziału wpadli Syriusz i James. - Miałem rację! Lunatyka jeszcze nie ma.
-No cóż. Zaraz odjeżdżamy, więc ja już nie wysiadam - Potter rzucił się na siedzenie obok Lily.
-Chodźmy poszukać reszty, Dor - Evans wstała szybko i nie oglądając się za siebie, wyszła na korytarz.
-Chodźmy poszukać reszty, Dor - Evans wstała szybko i nie oglądając się za siebie, wyszła na korytarz.
Dorcas rzuciła James'owi wymowne spojrzenie i wybiegła za przyjaciółką.
-Lily, poczekaj! Cały czas się na niego wkurzasz? - zapytała Dor, ruszając za rudą.
-A jak mam się nie wkurzać? To cholerny, wywyższający się nad innych dupek! - powiedziała wkurzona Evans. Dorcas westchnęła ciężko. Naprawdę chciała, żeby tych dwoje już się pogodziło. Oboje byli jednak zbyt uparci i nie zamierzali jej słuchać.
Wyjrzała przez okno i zobaczyła biegnących do pociągu Mary i Remus'a.
Wyjrzała przez okno i zobaczyła biegnących do pociągu Mary i Remus'a.
-Patrz! Już są - powiedziała do Lily, wychylając się przez okno - Hej! Tutaj!
Pozostało już tylko znaleźć Alicję i Franka i paczka będzie w komplecie. Szły powoli korytarzem, zaglądając do kolejnych przedziałów. W końcu po długiej wędrówce ich zguby się znalazły. Alicja Richards i Frank Longbottom stali w przedziale na samiuteńkim końcu pociągu - zajęci tylko i wyłącznie sobą. Dziewczyny patrzyły się na tę miłosną scenkę z rosnącym zakłopotaniem. Najwyraźniej para nie przystopowała z zakochaniem przez wakacje.
Pozostało już tylko znaleźć Alicję i Franka i paczka będzie w komplecie. Szły powoli korytarzem, zaglądając do kolejnych przedziałów. W końcu po długiej wędrówce ich zguby się znalazły. Alicja Richards i Frank Longbottom stali w przedziale na samiuteńkim końcu pociągu - zajęci tylko i wyłącznie sobą. Dziewczyny patrzyły się na tę miłosną scenkę z rosnącym zakłopotaniem. Najwyraźniej para nie przystopowała z zakochaniem przez wakacje.
Lily zachichotała na widok skonsternowanej miny Dorcas. Nie wiedziała, czy wypada przerywać takie czułe sceny, ale ostatecznie odchrząknęła głośno. Para jak na komendę oderwała się od siebie.
-Nie chcemy przeszkadzać, ale jakby co, to my siedzimy po drugiej stronie pociągu.
-Och, cześć dziewczyny - powiedziała Alicja bez cienia zmieszania. - Dzięki, już idziemy.
Całą drogę powrotną dziewczyny śmiały się na wspomnienie zakłopotanej miny Frank'a. Obie znowu były w szampańskich humorach. Powrót do Hogwartu zawsze tak na nie działał. Kiedy otworzyły drzwi do ich przedziału, było tam o wiele tłoczniej i głośniej niż, kiedy go opuszczały. Rozmowy i śmiechy rozkręciły się już na dobre. Remus i Mary usiedli pod oknem, a Syriusz rozłożył się w nonszalanckiej pozie na trzech miejscach. Wszyscy opowiadali o wakacjach i zajadali się słodyczami Petera.
Lily usiadła przy drzwiach. Od razu wyciągnęła z torebki Proroka i schowała się za nim. Rzuciła Dorcas zza gazety błagalne spojrzenie, wskazując głową miejsce koło siebie. Meadowes westchnęła głęboko. Zepchnęła nogi Black'a na ziemię, żeby móc zająć ich miejsce i odgrodzić przyjaciółkę od chłopaków.
Lily usiadła przy drzwiach. Od razu wyciągnęła z torebki Proroka i schowała się za nim. Rzuciła Dorcas zza gazety błagalne spojrzenie, wskazując głową miejsce koło siebie. Meadowes westchnęła głęboko. Zepchnęła nogi Black'a na ziemię, żeby móc zająć ich miejsce i odgrodzić przyjaciółkę od chłopaków.
-I co, znalazłyście ich? - zapytał Remus.
-Tak, ale są zajęci - powiedziała Dorcas uśmiechając się tajemniczo.
-Zajęci?
Meadowes nie zdążyła odpowiedzieć, bo drzwi się otworzyły i stanęła w nich Alicja. Uśmiechała się od ucha do ucha, a gdy usiadła naprzeciwko dziewczyn, puściła do nich oczko.
-A ty co taka rozanielona? - zapytała Mary, czujnie ją obserwując.
-Cudownie wrócić do Hogwartu, prawda? - zaśmiała się słodko.
Spojrzała się wymownie na Dor i Lily, ale one tylko pokręciły głową ze śmiechem.
-Co was tak śmieszy? - zapytał James.
-Och Potter, zajmij się sobą - mruknęła Lily i znowu zasłoniła się gazetą.
-Wyluzuj, Evans.
Syriusz przewrócił oczami, a Dorcas wymieniła spojrzenia z Jamesem. W przedziale zapanowała nieprzyjemna cisza. Nikt nie lubił, kiedy ta dwójka się kłóciła.
Niezręczną ciszę przerwało wejście Franka. Wcisnął się na miejsce obok Alicji i powiedział:
-Zgadnijcie kogo spotkałem na korytarzu. Naszego drogiego Severuska.
Huncwoci rozpromienili się w uśmiechach.
-Dzięki Merlinowi za naszego kochanego Smarka. Już zaczynałem się nudzić - zaśmiał się Syriusz.
Syriusz przewrócił oczami, a Dorcas wymieniła spojrzenia z Jamesem. W przedziale zapanowała nieprzyjemna cisza. Nikt nie lubił, kiedy ta dwójka się kłóciła.
Niezręczną ciszę przerwało wejście Franka. Wcisnął się na miejsce obok Alicji i powiedział:
-Zgadnijcie kogo spotkałem na korytarzu. Naszego drogiego Severuska.
Huncwoci rozpromienili się w uśmiechach.
-Dzięki Merlinowi za naszego kochanego Smarka. Już zaczynałem się nudzić - zaśmiał się Syriusz.
Linki do zdjęć :
- http://www.fanpop.com/clubs/sweety63/images/33615098/title/andrew-garfield-photo
- http://school-for-paranormal-talents.blog.onet.pl/2011/11/05/slodko-gorzko/
- https://eternalroleplay.tumblr.com/post/160601419702/couple-faceless-gif-hunt
- http://weheartit.com/entry/group/18337881
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz