piątek, 12 września 2014

rozdział 3

19 lat później - Harry : 
Schyliłem się nad myślodsiewnią, a moja twarz przeniknęła przez chłodną taflę wspomnień Snape'a. Wszedłem do środka cieplarni, z której dobiegały głosy uczniów. To szósty rocznik, krzątał się dwójkami przy donicach z Jadowitą Tentakulą. Zauważyłem Snape'a - pracował w parze z jakąś nieznaną mi ślizgonką. Chyba nie był zadowolony i co jakiś czas zerkał w prawą stronę. Odwróciłem się, podążając za jego spojrzeniem i zobaczyłem ich. Moich rodziców. To na pewno byli oni. Od razu ich poznałem i zrozumiałem, dlaczego wszyscy zwracali uwagę na moje podobieństwo do ojca. Podszedłem bliżej i przysłuchałem się ich rozmowie. 
-Źle to robisz, idioto. Trzymaj te macki wysoko, bo inaczej cali będziemy w....- roślina opryskała ich żółtą mazią. - No mówiłam! 
-Ok, ok! Sorry! Merlinie, co cię dzisiaj ugryzło? 
-Pytasz mnie, czy Merlina? 
Tata przewrócił oczami. 
-No jasne, że ciebie. 
-Nie wiem, czy dla takich osłów jak ty Potter cokolwiek jest jasne. Jak śmiałeś to zrobić?! 
-TO zrobić? Evans, nie jesteśmy dziećmi, nazywajmy rzeczy po imieniu. Pocałowałem cię. Wielkie mi halo. Nie powinnaś się tak wkurzać, bo wiem, że ci się podobało! - Zmarszczyłem brwi na samą myśl o tym. Może i to normalne w ich wieku, ale i tak wolałbym o tym nie wiedzieć. Mama nie wyglądała na zachwyconą. Syknęła cicho i rozejrzała się dookoła, upewniając się, że nikt nie podsłuchiwał.
-Masz urojenia. - szepnęła, piorunując tatę spojrzeniem. On był jednak całkiem wyluzowany. Jedną ręką trzymał wysoko macki Jadowitej Tętakuli, a jego mina wskazywała na to, że był z siebie bardzo zadowolony.
-Evans znowu zachowujesz się jak dzieciak. Oboje wiemy, że oddałaś pocałunek. 
-To o niczym nie świadczy. A poza tym, to była chwila zaskoczenia i jakbyś nie zauważył, to cię odepchnęłam. - mama czerwieniła się ogniście.
-Godryku, co ja z tobą mam?! Niby taka dojrzała, wszechwiedząca pani prefekt naczelna, a tu proszę! Zachowuje się jak pięciolatka. 
-Jak sam się zaraz nie zamkniesz, to ja cię uciszę - syknęła przez zaciśnięte zęby Lily. 
-Mmmm. - James zalotnie poruszył brwiami. - Bardzo chętnie. - zbliżył do niej swoją twarz. 
-Natychmiast zabieraj ode mnie tę paszczę, Potter! - mama przejechała ręką po jego twarzy, żeby ją odepchnąć i zaczęła go szeptem zwymyślać. 


Robiło się coraz bardziej niezręcznie. Wolałem nie oglądać kłótni rodziców, bo nie chciałem ich takich zapamiętać. Odszedłem od nich parę kroków. Zaraz, zaraz, czy to nie Syriusz? Stał kilka stanowisk dalej z jakąś blondynką. Ruszyłem w jego stronę. 
-Dorcas, powiesz mi, o co się Evans rano wkurzała na Rogacza? - Przewróciłem oczami. Czy oni nie mieli innych tematów niż moi całujący się rodzice?!
-Nie twoja sprawa, Black. - odparła śpiewnie dziewczyna.
-Też będziemy się kłócić jak oni? 
-Żadna nowość, co? 
-Powiedz, co ci szkodzi? 
-Szkoda mi ciebie, Black. Przyjaciel się z tobą nie dzieli swoimi przeżyciami, że mnie musisz wypytywać?
-Oczywiście, że się dzieli! Na przykład powiedział mi w wakacje, że całował się z Rudą. - odparł Syriusz i spojrzał się na dziewczynę, myśląc chyba, że ją tym zaskoczy. Najwyraźniej się zawiódł. Spojrzała się na niego, robiąc znudzoną minę.
-Puszysz się, jakbyś odkrył nowy gatunek smoka. Przykro mi, że cię zawiodę, ale twoje informacje nie są dla mnie żadną nowością. Masz trochę przestarzałe dane. Z drugiej strony, widzisz? Małymi kroczkami dojdziesz do sedna sprawy. Myślenie nie boli, Black. 
-Grabisz sobie, skarbie. Nie wydaje mi się, żeby to właśnie przez tego niewinnego całusa Rogacz obrywał. 
-Ty chyba jesteś naprawdę słabo poinformowany. Ode mnie nic nie wyciągniesz, Black. Trochę mi ciebie żal. - zaśmiała się.
-Meadowes, powiedz, co wiesz. Dlaczego Evans pastwi się nad naszym biednym, niewinnym Rogaczem? 
-Zapomnij, Black, serio. Obiecałam Lily. Poza tym kto jak kto, ale Jamie na pewno nie jest niewinny. 
-Oj nie bądź taka. Przyjaźnimy się przecież. 
-Tak? A nie uważasz, że jak na przyjaźń to trochę za często się kłócimy? 
-Żaden związek nie jest idealny. 
-Związek? To twój związek nie jest przypadkiem z Caroline Bowlarc? 
-Nie żartuj. To przecież było przed wakacjami!  
-No tak, jak ja mogłam zapomnieć, że w świecie Syriusza Black'a związki trwają góra tydzień.
-Nie przesadzajmy. Szybko się nudzę, to wszystko. A ty pewnie też nie masz problemów z adoratorami. - Syriusz spojrzał na nią zalotnie.




Słyszałem, że Wąchacz miał ogromne powodzenie, kiedy był w Hogwrcie i to spojrzenie jeszcze mnie w tym upewniło. Jednak na tej dziewczynie chyba nie zrobiło żadnego wrażenia.
-Uważaj bo się jeszcze zaczerwienię. I nie słodź mi tu. Dobrze wiesz, że ja nie jestem z takich, którym wystarczy parę komplementów i już wskakują ci do łóżka. 
-Wiem, wiem, Meadowes, droczę się tylko. Nad tobą trzeba się bardziej napracować. 
-Hej! Jeszcze jeden taki tekst, a pożałujesz! - powiedziała ze śmiechem, grożąc mu mackami Tętakuli.  Inne pary wokół nich rozmawiały szeptem, ale ta dwójka nie krępowała się głośno gadać. Dziwiło mnie, że Sprout nie reagowała, ale widać nie było to nic nowego. 
-Tak? Ciekawe co mi zrobisz? - zakpił Syriusz. 
-Zaraz te macki mogą znaleźć się na twojej ślicznej twarzyczce. - powiedziała z pozorną obojętnością. 
-Nie odważyłabyś się. Naprawdę uważasz, że mam śliczną twarzyczkę? - zrobił słodką minkę, a blondynka roześmiała się.
-Jesteś dziecinny... 



 Poczułem na ramieniu czyjąś rękę. Odwróciłem się szybko i wzdrygnąłem się ze strachem, bo przede mną stała dorosła wersja Snape'a. 
-Wracamy. Natychmiast. - warknął. Był tak wściekły, że nawet się nie wydzierał. Ostatni raz zerknąłem na nastoletnich rodziców. Nie było sensu się kłócić, wiedziałem, że wpadłem po uszy w kłopoty.
-Jak śmiałeś?! - syknął Snape, kiedy wróciliśmy do gabinetu. Jego głos ociekał jadem. 
-Przepraszam, byłem tylko ciekawy. Przepraszam. 
-Wyjdź. Wynoś się! 
Chwyciłem torbę i ruszyłem szybko do wyjścia. Nie miałem ochoty na użeranie się z wkurzonym Snape'm, ale kiedy miałem już rękę na klamce, wyrwało mi się : 
-Profesorze, proszę mi powiedzieć, kim była ta dziewczyna...
Snape spojrzał się na mnie jak na wariata. Zrobiło mi się sucho w ustach. Co mi odbiło, żeby jeszcze go o coś pytać?! Ale wyrwało mi się i teraz nic nie mogłem już na to poradzić. Po pełnej napięcia ciszy Snape zamrugał kilka razy, otrząsając się ze zdziwienia i zapytał:
-Jaka dziewczyna? Co ty pleciesz, Potter?
-Ta blondynka. Ta w parze z Syriuszem... - wspominanie o Syriuszu pewnie też nie było najmądrzejsze. Ta sytuacja jednak była już tak absurdalna, że Snape nawet nie skrzywił się bardziej na dźwięk imienia swojego szkolnego wroga.
-Dorcas Meadowes. - odpowiedział głuchym głosem - Przyjaciółka... też członek Zakonu Feniksa. Ostatni raz powtarzam, Potter, wynoś się.
Tym razem zamierzałem go posłuchać. Wypadłem z lochu Snape'a i chociaż prawdopodobnie właśnie groził mi wielomiesięczny szlaban, czułem się niesamowicie szczęśliwy. Widziałem rodziców. A teraz musiałem się koniecznie skontaktować z Syriuszem.



19 lat wcześniej: 
-Możesz pomarzyć! - powiedziała rozbawiona Dor. 
-Serio? No bo powiedziałaś...
-Wiem co powiedziałam, ale to czy jest śliczna czy nie, nie ma żadnego znaczenia. 
-Właśnie że ma i to ogromne. 
-Temat uważam za skończony. Tętakula przesadzona, możesz zanieść do oceny. - wskazała na roślinę. Wąchacz przewrócił oczami, ale złapał za donicę i ruszył z nią do Sprout.
-Cześć, jak tam idzie praca? - Dorcas podeszła do Lilki i James'a. 
-Fatalnie Dor! Dlaczego ja muszę się męczyć akurat z nim?! - wyżaliła się Evans. 
-Zawsze mogłaś trafić na Smarka, byłoby sto razy gorzej. - zaoponował James.
-Szczerze wątpię. 
-No dobra, skończyliśmy. Zaniosę to dzieło do oceny.  - odszedł od dziewczyn. Przy biurku profesor Sprout spotkał Syriusza. 
-Hej muszę ci coś powiedzieć, ale to ściśle tajne.
-No jasne. Więc?
Potter przybliżył się do Łapy i szepnął.
-Pocałowałem Evans.
-Przecież wiem. Mówiłeś mi w wakacje.
-No tak, ale ja ją pocałowałem znowu.
-Życie ci nie miłe? - Syriusz sprawiał wrażenie wyraźnie wstrząśniętego, ale już wiedział dlaczego Meadowes nic mu nie chciała powiedzieć. Czy James już doszczętnie oszalał?! Zadzieranie z wkurzoną Evans jest wystarczająco niebezpieczne, a do tego całowanie jej?! Nie, jemu już kompletnie mózg odjęło.
-Nie było tak źle. I wiesz co? Jestem prawie pewien, że jej się podobało!
-Prawie to trochę za mało, nie sądzisz?
Rogacz już chciał coś na to odpowiedzieć, kiedy zobaczył po drugiej stronie regałów z roślinami twarz Snape'a. Podsłuchiwał, wstrętny gnojek!
-Czego węszysz, Smarkeusie? - zapytał, torturując ślizgona wzrokiem. Razem z Syriuszem podeszli do niego z cwanymi uśmieszkami na twarzach.
-Nie mam pojęcia, o czym mówicie. - odpowiedział, mając w oczach taką samą żądzę mordu, co gryfoni. Ich jednak było dwóch, a on sam.
-Czego ciekawego się dowiedziałeś, Smarku, co? - zapytał Syriusz, coraz bardziej się do niego zbliżając.
-Mało mnie interesuje życie takich brudnych Zdrajców Krwi jak wy.
-Oj tak. My wiemy. Na pewno bardziej cię interesuje życie Evans, co? Bo to na jej widok ślina ci kapie po brodzie. - powiedział James.
-To naprawdę słodkie. Ona na pewno poleci na takiego obślinionego Smarka.
-Z pewnością. Twoje szanse ciągle u niej rosną.
-I wiesz co? Kibicujemy ci z całej siły. Szkoda tylko, że przez ten cały czas, ona uważa cię tylko za przyjaciela.
-Błąd, Wąchaczu. Ona go uważała za przyjaciela. Po tym, co jej powiedziałeś w zeszłym roku, jesteś dla niej wart tyle, co gówno hipogryfa. - Snape robił się coraz bardziej czerwony na twarzy. Zacisnął palce na różdżce, marząc tylko o tym, żeby rzucić na nich potężną, czarnomagiczną klątwę. Wtedy już by się tak nie szczerzyli.
-Co to za zbiegowisko? Idźcie już do zamku. Koniec lekcji. - zza regałów wyskoczyła Sprout. James i Syriusz wzruszyli ramionami i ruszyli do wyjścia z cieplarni.
-Do zobaczenia, Smarkeusie! Pamiętaj, że trzymamy za ciebie kciuki! - krzyknął przez ramię Potter.


***


W drodze powrotnej do zamku do Lilki i Dor dołączyły Alicja i Mary.
-Jak ja go nienawidzę! Jest egoistycznym, snobistycznym, zapatrzonym w siebie dupkiem! - wykrzykiwała Evans, a jej głos niósł się po błoniach.
-O kim mowa? - zapytała delikatnie Al.
-A jak myślisz? Od sześciu lat słyszę to samo - powiedziała Dorcas, patrząc porozumiewawczo na przyjaciółki. Zarówno Ali, Mary i Dorcas domyślały się, że z tych wszystkich kłótni Potter'a i Evans musi wyjść coś więcej.







Linki: 
  • http://clicknikki.tumblr.com/post/15690591171
  • http://rpgclaims.tumblr.com/post/45508938806
  • http://imgur.com/gallery/7fUqg

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz