Lily:
Egzaminy. To słowo zawsze budziło nieprzyjemne uczucie, zapalała się czerwona lampka, ogarniał niepokój. Bezcelowe wystawianie ludzi na próbę, bezpodstawny strach, że całe nasze życie zależało od tej jednej chwili doścignęło i mnie, po raz kolejny.
Jak co roku obudziłam się znacznie wcześniej, nie ważne ile się wierciłam, przekręcałam z boku na bok i zmuszałam się do trzymania zamkniętych oczu, to uczucie nie dawało mi zasnąć.
W końcu po przegranej walce wstałam i z nienaturalnym roztargnieniem zabrałam się za przygotowania.
-Lily? - odwróciłam się i zobaczyłam Mary, siedzącą na łóżku, ze wzrokiem wbitym w ścianę.
-To dzisiaj?
-Na to wygląda - westchnęłam i zerknęłam w stronę kalendarza, na którym czerwonym kółkiem zaznaczona była dzisiejsza data.
-Nic nie pamiętam...
-Nie tylko ty - uśmiechnęłam się do niej bez przekonania. Moja głowa była puściusieńka, aż się dziwiłam, że nadal pamiętałam, jak się nazywam.
-Nie dam rady...
-Mary, nie wolno nam wypowiadać tych słów. Obiecałyśmy. Jutro będzie po wszystkim.
-Idę się ubrać, chociaż może najpierw się porzygam. - otworzyła szafę, wyjęła wyprasowane przez skrzaty eleganckie ubrania i poszła do łazienki.
Wyjrzałam przez okno. Niebo było intensywnie niebieskie, a trawa soczyście zielona. Jak szybko minął ten rok, pomyślałam. Był pierwszy tydzień czerwca, od kilku miesięcy w Hogwarcie było podejrzanie spokojnie, wręcz nudno. Od pamiętnej imprezy, na której śpiewał James, wszyscy siedzieli z nosami w książkach, przygotowując się do egzaminów. Z jedynych ciekawych wydarzeń, jakie w moim życiu od tego czasu miały miejsce, to randka z Potter'em i dzień, gdy Huncwoci wysadzili ślizgońskie trybuny, po tym jak Black pokłócił się ze swoim bratem. Poza tym nic.
Otworzyłam szafę i zdjęłam z wieszaka ubrania. Wszyscy musieliśmy się dzisiaj elegancko ubrać, bo Dumbledore powiedział, że to próba do OWUTEM'ów. Na samą myśl o przyszłorocznych testach wszystkie wnętrzności przewracały mi się na drugą stronę. Wzięłam bluzkę w kropki, spódniczkę i oxfordki. Weszłam po Mary do łazienki, a gdy wyszłam Ali i Dor też już się szykowały. Widać i one nie mogły spać.
James:
-Peter wstawaj, dzisiaj egzaminy, to nie jest dobry dzień, żeby zaspać. - potrząsnąłem nim, ale on ani drgnął.
-Co za człowiek... aquamenti! - wycelowałem w niego różdżkę, a gdy chłodny strumień uderzył w jego twarz, od razu się ocknął.
-Co ty robisz?
-Ćwiczę sobie przed zaklęciami. - powiedziałem i zabrałem się za wiązanie krawata.
Wszyscy poszliśmy razem na śniadanie, w całym zamku była atmosfera jak z pogrzebu wzięta, nawet Frank nie podszedł do Alicji, żeby ją pocałować na dzień dobry. Wiedział z doświadczenia, że Richards jest drażliwa, kiedy się stresuje. Nie dziwię się, że nie miał ochoty na awanturę tuż przed egzaminami.
Zerknąłem z dala na Lily, a ona zerknęła na mnie. To już był nasz śniadaniowy zwyczaj. Bez uśmiechu, tylko spojrzenie.
-Co za koszmar, cały czas nie chcą mi odpuścić. - mruknął pod nosem Łapa.
-Kto?
-Ślizgoni - powiedział, pokazując głową na ich stół.
Siedziały tam jego kuzynki, Bella posyłała mu spojrzenia, jakby chciała go udusić siłą umysłu, a pozostałe dwie wyglądały jak zastraszone zwierzątka w klatce zoo.
-Nieźle wyglądają - powiedział Frank, przyglądając się im. Przewróciłem oczami, my tu o problemach, a on o wyglądzie. Wieczny esteta.
Bella tym razem nie była cała w czerni, miała jasną elegancką bluzkę, a tak jak u reszty sióstr na palcu błyszczał jej pierścień z jakimś drogocennym zielonym kamieniem. Nieodłączny element stroju każdengo Black'a. To był jej ostatni egzamin w Hogwarcie, reszta jej rocznika wyglądała na przerażoną OWUTEM'ami, ale nie ona. Wyglądała na niezwykle pewną siebie, no ale to w sumie nie było takie dziwne. Nawet jakby jej się nie powiedoło, to z jej spadkiem i bogatym mężem będzie żyła jak w pałacu jeszcze po emeryturze.
Bella tym razem nie była cała w czerni, miała jasną elegancką bluzkę, a tak jak u reszty sióstr na palcu błyszczał jej pierścień z jakimś drogocennym zielonym kamieniem. Nieodłączny element stroju każdengo Black'a. To był jej ostatni egzamin w Hogwarcie, reszta jej rocznika wyglądała na przerażoną OWUTEM'ami, ale nie ona. Wyglądała na niezwykle pewną siebie, no ale to w sumie nie było takie dziwne. Nawet jakby jej się nie powiedoło, to z jej spadkiem i bogatym mężem będzie żyła jak w pałacu jeszcze po emeryturze.
-Powiedz to swojej dziewczynie - zaśmiałem się, a on przewrócił oczami.
-Daj spokój, to nie jest dobry dzień.
-Panowie, to wasze plany na dzisiaj - pojawiła się McGonagall i przed każdym z nas położyła rolkę pergaminu.
-Co macie pierwsze? - spytał Remus, przyglądając się ze zmarszczonymi brwiami swojej rozpisce.
-Obronę teoretyczny, a zaraz potem praktyczny - westchnął Syriusz. - zaczyna się za piętnaście minut, muszę lecieć, powodzenia! - wyszedł szybko z Wielkiej Sali, a zaraz i my, bo pięć minut po nim zaczynaliśmy swoje testy.
Poszedłem z Peterem na Eliksiry, po drodze próbowałem go uspokoić, ale to był cały on. Panikował przed egzaminami, a Eliksiry były najgorsze. Slughorn przez sześć lat dawał mu nieźle w kość.
-Potter James! - usłyszałem po paru minutach czekania w korytarzu przed salą.
-Dobra, to lecimy. - powiedziałem do siebie, poprawiłem marynarkę i ruszyłem w stronę drzwi.
Syriusz:
W końcu skończyłem. Odłożyłem pióro i wyszedłem z sali, gdzie trwały egzaminy pisemne z Transmutacji.
-I jak poszło? - na korytarzu natknąłem się na Remusa.
-Tym razem zero pytań o wilkołaki - uśmiechnął się ironicznie.
-No cóż, może się domyślili - zaśmiałem się.
Wyszliśmy razem na błonia. Było bardzo ciepło, wszyscy siedzieli na pomoście, dziewczyny moczyły nogi w jeziorze, James bawił się zniczem, a Frank cierpliwie odpowiadał na pytania Petera.
-Cześć! - usiedliśmy koło nich, zdjąłem koszulę i położyłem się płasko na deskach.
-Czuję się wolny - westchnąłem, wreszcie się odprężając.
-Kiedy wyniki? - usłyszałem głos Evans.
-Możemy nie mówić o tym właśnie teraz? Błagam... - jęknęła Dorcas.
-Ooo Meadowes, nie poszło ci? - podniosłem się, wspierając się na jednym łokciu. Spojrzałem się na nią rozbawionym spojrzeniem, wyglądała na poirytowaną. Ta mina rekompensowała mi miesiące nauki, nudy i całe egzaminy. Teraz dopiero przypomniało mi się jak piękne jest życie.
-Nie twój interes, Black. - odparła, zabijając mnie wzrokiem.
-Nie bocz się, ja się tylko pytam. - posłałem jej mój najlepszy uśmiech, ale ona wiedziała, że pod nim krył się jad.
-Zachowujecie się jak dzieci - powiedział Remus.
-Który raz ja to słyszę...
-Na pewno nie ostatni.
Oboje z Dorcas jednocześnie przewróciliśmy oczami.
-Pora zacząć planować wakacje. - powiedziała Evans, a Meadowes pokiwała głową.
-Pojedźmy gdzieś razem, rok temu nic razem nie robiliśmy.
-Skąd pomysł, że chcę gdzieś z tobą jechać? - zapytałem się, a ona wzniosła oczy ku niebu.
-Nikt cię nie zamierzał zapraszać, Black - syknęła.
-Dajcie już spokój! Pojedziemy wszyscy razem, a wy będziecie się zachowywać w cywilizowany sposób i nie pozabijacie się, gdy tylko spuścimy was z oczu. - powiedział Rogacz, a kiedy którekolwiek z nas chciało coś powiedzieć, wszyscy w nas ciskali spojrzeniami pioruny.
-Pora zacząć planować wakacje. - powiedziała Evans, a Meadowes pokiwała głową.
-Pojedźmy gdzieś razem, rok temu nic razem nie robiliśmy.
-Skąd pomysł, że chcę gdzieś z tobą jechać? - zapytałem się, a ona wzniosła oczy ku niebu.
-Nikt cię nie zamierzał zapraszać, Black - syknęła.
-Dajcie już spokój! Pojedziemy wszyscy razem, a wy będziecie się zachowywać w cywilizowany sposób i nie pozabijacie się, gdy tylko spuścimy was z oczu. - powiedział Rogacz, a kiedy którekolwiek z nas chciało coś powiedzieć, wszyscy w nas ciskali spojrzeniami pioruny.
Mary:
Wróciłyśmy do wieży, kiedy zaczęło zachodzić słońce. Usiadłyśmy w salonie na najwygodniejszych fotelach jakie były i zaczęłyśmy rozmawiać o wszystkim i o niczym. Nie poruszałyśmy tematu egzaminów, bo wspólnie stwierdziłyśmy, że wolimy żyć w niewiedzy, niż zamartwiać się, że poszło nam nie tak, jak chciałyśmy.
-Mary, co z tobą i Remusem? - usłyszałam nagle pytanie, które chciałam od siebie odepchnąć najdalej, jak się dało.
-Jak to co?
-Przez ostatnie miesiące często się spotykacie, czy to coś... - powiedziała Alicja, patrząc się na mnie lustrującym spojrzeniem.
-Skąd. Po prostu się przyjaźnimy - odparłam szybko, niestety chyba trochę za szybko, bo jej spojrzenie się nasiliło.
-Remus pomagał mi trochę z nauką, jest ode mnie lepszy z paru przedmiotów, ja od niego też i tak się jakoś uczyliśmy nawzajem. Uzupełnialiśmy się. To znaczy nie się, tylko naszą wiedzę. Wiedzę do egzaminów. - pospieszyłam z wyjaśnieniami i jak to zwykle bywa, zaplątałam się sama w swoich zeznaniach. Próbowałam to jeszcze odkręcić, ale było coraz gorzej.
-Szzzz... - przerwała mi Ali.
-Podoba ci się. - powiedziała prosto z mostu, a mnie zatkało.
-To... nie...
-Poczekaj chwilę, bo nie łapię. Nie, bo ci się nie podoba, czy nie, bo nie chcesz tego przyznać?
Zapadła niemiła cisza, czułam, jak robię się czerwona, zrobiło mi się gorąco, chciałam stamtąd uciec.
Alicja westchnęła i powiedziała:
-Mary, chcę ci tylko powiedzieć, że okłamywanie go jest niemądre, okłamywanie nas jest skończenie głupie, a okłamywanie siebie samej jest już totalnym, nieodwołalnym debilizmem tego świata. Faceci nie są zbyt spostrzegawczy, więc o to, że on się nie dowie możesz się nie martwić, chociaż biorąc pod uwagę jego inteligencję, może być różnie, ale my? Mary, przecież my zawsze się domyślimy! Pamiętasz jak było ze mną i Frankiem? Kiedy pierwszy raz mnie pocałował, doszłyście do tego po tygodniu, chociaż byłam pewna, że świetnie to ukrywam.
-Ja... to jest skomplikowane. - powiedziałam jedyną rzecz, która przyszła mi do głowy, ale wiedziałam, że to wcale nie kończy tematu.
-To zawsze jest skomplikowane. Nie porównuj się do mnie, bo sama nie mogę uwierzyć, że mam Franka i że poszło tak gładko. Spójrz się na Lily i James'a, albo Dor i Syriusza, przecież oni też...
-Myślę, że nie jestem dobrym przykładem, ja i Black nie... - zaczęła Dor.
-Proszę cię. Wszystkie wiemy, że coś do niego czujesz, a on jest skończoną świnią, bo cię ciągle rani. Dodam, że ślepą świnią, bo puki co każdy to widzi, tylko nie on. Plus wiemy, że powiedziałaś to Lily. Ostatnio się z Mary domyśliłyśmy. Twoja sytuacja jest faktycznie okropna, biorąc pod uwagę jaki jest Syriusz, ale Mary, Remus jest miłym i fajnym chłopakiem, czemu po prostu nie spróbujecie? - wypuszczała słowa szybko, jak rakieta. Nie zdążyłam nawet obmyślić dobrej obronnej strategii, więc po prostu się poddałam. Zwiesiłam głowę i powiedziałam:
-Wiesz, że nigdy nie miałam chłopaka, nie jestem jak wy, nie potrafię po prostu z kimś być, bo co niby mielibyśmy robić? Do tego te wszystkie komentarze Syriusza...
-Postawmy sprawę jasno. Syriusz jest ostatnim bucem i zawsze wszystko będzie komentował. Dlatego wasz związek nie byłby wcale takim hitem roku, bo byłaby to tylko jedna z tysięcy wyśmianych przez buca Syriusza rzeczy.
-Skąd mam wiedzieć, czy Remus by chciał być z kimś takim jak ja. To chyba żadna przyjemność. Bo spójrzcie się na mnie, jestem molem książkowym...
-On też. - wtrąciła Lily. A dziewczyny pokiwały głowami.
-Remus mnie pocałował. - powiedziałam nagle, nie wiem właściwie czemu, bo nagle zapadła cisza, a sens tych słów dotarł do mnie dopiero po chwili.
-No ty chyba wiesz, że chciałby być z kimś takim jak ty. - powiedziała Dor, a ja nie wiem czemu, ale poczułam się jeszcze gorzej.
-To... nie...
-Poczekaj chwilę, bo nie łapię. Nie, bo ci się nie podoba, czy nie, bo nie chcesz tego przyznać?
Zapadła niemiła cisza, czułam, jak robię się czerwona, zrobiło mi się gorąco, chciałam stamtąd uciec.
Alicja westchnęła i powiedziała:
-Mary, chcę ci tylko powiedzieć, że okłamywanie go jest niemądre, okłamywanie nas jest skończenie głupie, a okłamywanie siebie samej jest już totalnym, nieodwołalnym debilizmem tego świata. Faceci nie są zbyt spostrzegawczy, więc o to, że on się nie dowie możesz się nie martwić, chociaż biorąc pod uwagę jego inteligencję, może być różnie, ale my? Mary, przecież my zawsze się domyślimy! Pamiętasz jak było ze mną i Frankiem? Kiedy pierwszy raz mnie pocałował, doszłyście do tego po tygodniu, chociaż byłam pewna, że świetnie to ukrywam.
-Ja... to jest skomplikowane. - powiedziałam jedyną rzecz, która przyszła mi do głowy, ale wiedziałam, że to wcale nie kończy tematu.
-To zawsze jest skomplikowane. Nie porównuj się do mnie, bo sama nie mogę uwierzyć, że mam Franka i że poszło tak gładko. Spójrz się na Lily i James'a, albo Dor i Syriusza, przecież oni też...
-Myślę, że nie jestem dobrym przykładem, ja i Black nie... - zaczęła Dor.
-Proszę cię. Wszystkie wiemy, że coś do niego czujesz, a on jest skończoną świnią, bo cię ciągle rani. Dodam, że ślepą świnią, bo puki co każdy to widzi, tylko nie on. Plus wiemy, że powiedziałaś to Lily. Ostatnio się z Mary domyśliłyśmy. Twoja sytuacja jest faktycznie okropna, biorąc pod uwagę jaki jest Syriusz, ale Mary, Remus jest miłym i fajnym chłopakiem, czemu po prostu nie spróbujecie? - wypuszczała słowa szybko, jak rakieta. Nie zdążyłam nawet obmyślić dobrej obronnej strategii, więc po prostu się poddałam. Zwiesiłam głowę i powiedziałam:
-Wiesz, że nigdy nie miałam chłopaka, nie jestem jak wy, nie potrafię po prostu z kimś być, bo co niby mielibyśmy robić? Do tego te wszystkie komentarze Syriusza...
-Postawmy sprawę jasno. Syriusz jest ostatnim bucem i zawsze wszystko będzie komentował. Dlatego wasz związek nie byłby wcale takim hitem roku, bo byłaby to tylko jedna z tysięcy wyśmianych przez buca Syriusza rzeczy.
-Skąd mam wiedzieć, czy Remus by chciał być z kimś takim jak ja. To chyba żadna przyjemność. Bo spójrzcie się na mnie, jestem molem książkowym...
-On też. - wtrąciła Lily. A dziewczyny pokiwały głowami.
-Remus mnie pocałował. - powiedziałam nagle, nie wiem właściwie czemu, bo nagle zapadła cisza, a sens tych słów dotarł do mnie dopiero po chwili.
-No ty chyba wiesz, że chciałby być z kimś takim jak ty. - powiedziała Dor, a ja nie wiem czemu, ale poczułam się jeszcze gorzej.
Syriusz:
Pisałem właśnie wypracowanie na zaklęcia, kiedy usłyszałem pukanie do drzwi.
Kiedy otworzyłem, nie kryłem mojego zaskoczenia. Stała przede mną Andromeda, tak samo jak na początku tego roku, z tym samym zmartwionym wyrazem twarzy.
Zaprosiłem ją gestem do środka. Usiadła w fotelu przy kominku, a ja zająłem miejsce na przeciwko niej.
-Przepraszam, że tak późno, ale jesteś jedyną osobą, do której mogłabym się zwrócić.
-W porządku, uratowałaś mnie przed pisaniem wypracowania na dwie rolki, jestem ci w sumie wdzięczny. - zaśmiałem się, ale od razu spoważniałem - O co chodzi?
-O wakacje. Zostały już tylko trzy tygodnie... zastanawiam się, czy to aby na pewno jest dobra decyzja.
-Nie jest ani dobra, ani zła, potraktuj to jako inwestycję w swoją przyszłość. W swoje szczęście. Jak Ted?
-Napisał, że jego rodzice nie mogą się doczekać, aż mnie poznają. Przyjedzie po mnie na dworzec.
-To czego ty się boisz? Już przecież raz nie wróciłaś do domu...
-Ale wtedy zostałam w Hogwarcie, a nie uciekłam z mugolem. Tym, że zostałam w zamku nie zdradziłam rodziny.
-Andy, nie podejmę za ciebie decyzji, żeby cię jeszcze przekonać mogę tylko przywołać ohydną twarz twojego przyszłego męża, który jestem pewien, nie będzie się z tobą patyczkował.
Andy pobladła. Zacisnęła szczęki i zaczęła głęboko oddychać.
-Zrobię to. Najwyżej własna matka mnie zabije - powiedziała twardym głosem.
Harry, 19 lat później:
Lupin zastukał kołatką w drzwi. Byliśmy na przedmieściach Londynu, dom miał duży ogród, z mnóstwem roślin, których nigdy wcześniej nie widziałem. Wszystko dookoła było raczej zaniedbane, ale nie ogród. Nie przypominał sztucznie przerysowanego trawnika z Privet Drive, ani żyjącego własnym życiem pola Weasley'ów. Był po prostu idealny.
Drzwi od razu się otworzyły i zobaczyłem drobną kobietę. Patrzyła się na nas ze zdziwieniem, wpatrywała się we mnie, jakby zobaczyła ducha.
-O Godryku... - wyszeptała.
-Cześć, Mary - powiedział Remus z uśmiechem. Wtedy spod peleryny niewidki wyszli Wąchacz i Dorcas, a wtedy to już opadła jej szczęka.
-Dor? - myślałem, że obie zaraz się rozpłaczą. Jednocześnie wpadły sobie w ramiona, śmiejąc się i pociągając nosami. Zerknąłem na Syriusza, przewrócił oczami.
-Nie widziałam cię od... - spojrzała się na mnie i wszyscy zrozumieliśmy. Śmierć rodziców rozdzieliła wszystkich przyjaciół.
-Wiesz, że nie mogłam. Śmierciożercy ciągle próbowali mnie dorwać.
-Wiem, parę miesięcy temu słyszałam, że w końcu możesz wychodzić do ludzi, ale teraz? Znowu wracają te czasy. Dumbledore mówił, że Zakon Feniksa znowu działa, pewnie zaraz znowu będziesz musiała się ukryć...
-Parę tygodni temu ktoś się do mnie włamał. - powiedziała i wszyscy się na nią spojrzeli.
-Rany, Meadowes, czemu nic nie powiedziałaś?
-Po co miałabym mówić cokolwiek tobie, Black? Dumbledore wie, a tobie nic do tego.
Syriusz znowu przewrócił oczami. Mary dopiero teraz zwróciła na niego uwagę.
-Syriusz Black. - powiedziała - Choć w szkole miałam cię szczerze dość, to teraz jakoś cieszę się, że cię widzę. - przytuliła go, wyglądał na zdziwionego, ale odwzajemnił uścisk.
-Nie stójmy tak w progu, chodźcie, zrobię wam coś do picia. Musicie zamarzać, jest chyba minus sto.
Zaprowadziła nas do małego saloniku, na półkach i na kominku stało mnóstwo zdjęć, nie mogłem się powstrzymać, żeby na nie nie zerknąć.
Syriusz poszedł za mną.
-Spójrz, to ślub twoich rodziców - pokazał mi jedną fotografię, obok niej stało jeszcze jedno zdjęcie ślubne.
-A to?
-To Alicja i Frank.
-Hej, a kto to? - pokazałem mu zdjęcie pary, która co jakiś czas dawała sobie całusy.
-No nie wierzę! - zawołał, odwracając się do reszty. - Proszę proszę, a jednak.
Rzucił zdjęcie Dorcas, a ona uśmiechnęła się z satysfakcją.
-To zdjęcie ze szkoły - powiedziała szybko Mary - nie miałam innego z Remusem...
-Proszę cię, masz ich mnóstwo. - powiedziała Dor.
-Ale to jest wyjątkowo ładne.
-Wiem, sama je przecież robiłam - uśmiechnęła się, a potem powiedziała do Syriusza - nie czepiaj się ich, sam nie masz życia miłosnego, nie masz nic do gadania.
-Bo ty to akurat masz.
-Ja się ukrywam.
-Ja też, Meadowes, to żaden argument.
-Nasz rocznik jest po prostu niewydarzony.
-Jedna rzecz, w której się z tobą zgodzę. Dziewczyny mamy słabe.
-Faceci gorsi.
-Chciałabyś, Meadowes. Ja miałem powodzenie u dziewczyn.
-Właśnie, miałeś.
-Ty za to nawet teraz nie masz. Nic się nie zmieniło od Hogwart'u.
-Przypomnę ci...
-Jaspera? A może Maxwell'a? Nie ośmieszaj się, to nędzne imitacje prawdziwego mężczyzny.
-Ach, bo to ty jesteś prawdziwym mężczyzną! Zapomniałam, że wyznacznikiem jest codziennie nowa dziewczyna w łóżku.
-Błagam! - zawołał Remus, wznosząc oczy do nieba. - Jest z nami Harry, chociaż przy nim się powstrzymajcie! Zresztą, ile wy macie lat?
Lubiłem ich sprzeczki, Lupin powiedział mi kiedyś, że oni po prostu nie potrafią przyznać, że coś do siebie czują, a to w kłótniach emocje wychodziły na wierzch. Przypomniało mi się, jak próbowali sobie udowodnić, które z nich pierwsze się rzuciło na drugie. Między nimi coś na prawdę było, oni tylko starali się temu zaprzeczyć.
Dorcas pokazała Łapie język.
-Harry, gdzie teraz mieszkasz? - zapytała Mary, najwyraźniej chcąc zmienić temat.
-W święta tak jak teraz jeżdżę do Syriusza, ale w wakacje mieszkam u ciotki Petuni i wuja Vernona.
-Oooo - skrzywiła się - współczuję.
-Skąd wy ich znacie? Nigdy o was nie wspominali.
-Nie są zbyt wylewni jeśli chodzi o twoich rodziców - powiedział Lupin.
-Byliśmy u Lily w domu w jedne wakacje, ani twoja ciotka ani wuj nie wspominają tego dobrze. - Dorcas uśmiechnęła się do siebie.
-Mógłbym zamieszkać u ciebie - powiedziałem, a ona posmutniała.
-Przykro mi Harry, ale Dumbledore na to nie pozwoli. Poza tym niedługo będę musiała zniknąć.
Nagle w salonie zmaterializował się skrzat domowy, Dorcas od razu zerwała się na równe nogi.
-Goździk? Co ty tu robisz?
-Panienko, Goździk przeprasza, ale ktoś jest w domu, Goździk pomyślała, że panienka musi wiedzieć.
-Dziękuję kochana, przykro mi, ale muszę już zniknąć. Harry, na razie zostań u Mary.
-Idę z tobą - powiedział Syriusz, wyciągając różdżkę.
-Nigdzie nie idziesz, załatwię to sama.
-Meadowes, nie wygłupiaj się, idę z tobą i koniec tematu. To może być niebezpieczne.
-Uważaj, bo ktoś jeszcze pomyśli, że się o mnie troszczysz.
-To nie najlepszy moment, żeby znowu się pokłócić. Łapa ma rację, Dor, to może być niebezpieczne, nie powinnaś iść sama. - powiedział Lupin.
Zanim zdążyła zaprotestować, Syriusz złapał ją za rękę i razem rozpłynęli się w powietrzu.
Linki:
- http://danysalternate.tumblr.com/post/25386779391/aaron-johnson-gifs
- http://themanicheart-resources.tumblr.com/post/27743401213/leighton-meester-gifs
Oooo...<3 bardzo mi się podoba cała scena z Harrym. I to, że lubi sprzeczki D+S i dlaczego. I końcówka fajna.
OdpowiedzUsuńI wykład Mary też był super. Taki logiczny.
Bo jednocześnie nie rozumiem, czemu M+R jeszcze nie są razem xD