Ten rozdział nie jest taki długi jak się wydaje, zdecydowana większość to zdjęcia i raczej szybko się czyta. Na początku miały to być dwa rozdziały, ale postanowiłam, że oszczędzę Wam czekania (bo ze mną nigdy nic nie wiadomo, mogę opublikować nowy rozdział następnego dnia, albo po miesiącu, różnie to bywa :D).
Życzę miłej lektury, trzymajcie się ciepło
tusia2709 ;*
James:
-Chłopcy, spakowaliście wszystko? - usłyszałem po raz setny.
-Dora, nie martw się, są już prawie dorośli, poradzą sobie. A teraz, zabierajcie tyłki z kanapy i znikajcie już, bo na pewno wszyscy na was czekają. - powiedział tata, stając w progu.
Uściskałem rodziców, a kiedy mama zaczęła przytulać Syriusza, powiedziała, wzdychając:
-Och, jak wy możecie mi to robić, jeszcze się wami nie nacieszyłam, a wy już znikacie.
-James po prostu stęsknił się za swoją dziewczyną - zażartował Syriusz, a ja kopnąłem go w piszczel. Wspominanie o Lily przy mamie było niebezpieczne. Od razu się nakręcała i zadawała tyle pytań, że do końca wakacji nie zdążyłbym na nie odpowiedzieć.
-Masz mi ją niedługo przedstawić, Jamie. - powiedziała, poprawiając mi włosy.
-Nie mów do mnie Jamie. - przewróciłem oczami, a ona tylko uśmiechnęła się do mnie, kręcąc głową.
-Macie uważać na siebie nawzajem, pozdrowić Dorcas i James, na litość boską uważaj tam z Lily, nie chcę zostać babcią przed pięćdziesiątką.
-Mamo! Na Merlina, wiesz jak mnie upokorzyć. - To było żenujące. No poważnie, która matka tak robi i to jeszcze przy kumplu? Miałem powyżej uszu tego całego gadania o Lily, jakby w tym domu nie było o czym innym rozmawiać. Przysięgam, gdybym miał tak spędzić całe dwa miesiące, chyba bym sam w siebie strzelił Avadą.
-Przecież tu są tylko tata i Syriusz, na pewno wiele razy rozmawialiście...
-Tak, bo nie mamy o czym gadać.
-No już nie złość się na mnie, Jamie...
Spiorunowałem ją wzrokiem.
-Przepraszam, przepraszam.
-Dobra, koniec gadania, lećcie już! - powiedział tata, rozładowując napięcie. Posłałem mu wdzięczne spojrzenie.
-Gotowy, Jamie? - Syriusz zaśmiał się, ale zanim zdążyłem mu coś powiedzieć, pomachał moim rodzicom i teleportował się z trzaskiem. Przewróciłem oczami, złapałem rączkę kufra i zrobiłem to samo.
Stanęliśmy na przedmieściach Cokeworth, uliczka była wąska, a domki małe. Każdy miał zadbany ogródek i podjazd dla samochodu.
-To na pewno tutaj? - zapytałem Syriusza, a on wzruszył ramionami, wyjął z kieszeni kawałek pergaminu z zapisanym adresem i powiedział:
-Na to wygląda.
Ciężko było mi wyobrazić sobie czarodzieja w tak uporządkowanej okolicy, ale rodzina Lily to mugole, to wiele wyjaśniało. Otworzyliśmy furtkę z numerem 16 i ruszyliśmy ścieżką na ganek. Nacisnąłem dzwonek, w środku rozległo się szczekanie psa i tupot nóg na schodach. Po chwili drzwi otworzyły się gwałtownie, a przed nami stanęła Lily.
-Cześć! - uśmiechnęła się szeroko na nasz widok. Przytuliła mnie i zaprosiła nas do środka. Od razu podbiegł do nas wielki kudłaty pies, zaczął nas obwąchiwać i machać ogonem.
-Jesteście pierwsi. Newton, przestań! - zawołała na psa.
-Newton? Od Newton'a Scamander'a? Tego magizoologa? - zapytał Syriusz, głaszcząc go po grzbiecie. Od razu się polubili.
-Od Isaaca Newton'a. Fizyka. Mój tata jest fizykiem, ma trochę obsesję. - wyjaśniła - Dobra nie stójmy tak, może chodźcie na werandę, dam wam coś do picia. A może jesteście głodni? Bo wiecie, ja muszę zaczekać na Alicję, miała mi pomóc z pakowaniem. Jeszcze jej nie ma, więc trochę się nam może zejść.
-Coś do picia wystarczy - powiedziałem, a Lily zaprowadziła nas do ogrodu po drugiej stronie domu. Zbudowana była tam mała weranda, z pnącymi się kwiatami i drewnianą huśtawką. Usiedliśmy na wiklinowych fotelach, Lily na chwilę zniknęła w środku, żeby przynieść nam picie i wtedy usłyszeliśmy dzwonek do drzwi.
-Petunia, zejdziesz? - w domu rozległ się krzyk Lilki.
W odpowiedzi usłyszeliśmy głośne westchnienie i narzekanie, kroki na schodach, zaraz potem dźwięk otwieranych drzwi, kolejne szczekanie psa i głos:
-Cześć, Petunio, co słychać?
-Było fajnie, zanim przyszłaś.
Lily przewróciła oczami i poszła do środka.
-Dor, świetnie, że już jesteś. James i Syriusz siedzą na werandzie... - powiedziała i przyprowadziła do nas Dorcas. Za nimi szła ciemnowłosa chuda dziewczyna o bardzo niezadowolonej minie.
-Świetnie! - zawołała - Zaraz przyjdzie Vernon, gdzie niby mamy siedzieć?
-Faktycznie, jeśli to ten Vernon, którego pamiętam, to może się nigdzie indziej nie zmieścić. - mruknęła do nas Dor, a siostra Lily zawołała:
-Zapraszasz do mojego domu swoich zdziwaczałych znajomych, a oni nie mają za grosz szacunku do mnie i do innych porządnych ludzi!
-Nie masz prawa ich obrażać, to jest też mój dom i niech lepiej twój gruby chłopak znajdzie sobie nowe miejsce na swój tłusty tyłek, bo oni się nigdzie stąd nie ruszą!
-Dziewczyny! - do ogrodu weszła wysoka rudowłosa kobieta, patrząc się srogo na siostry.
-Nie litość boską, mamy gości, nie kłóćcie się chociaż teraz. Tuniu, możesz usiąść z Vernonem w salonie. - powiedziała, a zaraz potem spojrzała się na nas i szeroko uśmiechnęła.
-Cześć, Dorcas.
-Dzień dobry, ciociu.
-A to muszą być ci słynni Huncwoci, nie powinno być was więcej?
-Jeszcze przyjdą. - powiedziała Lily i dokładnie w tym momencie usłyszeliśmy kolejny dzwonek do drzwi.
Lily pobiegła, żeby im otworzyć i po paru minutach siedzieliśmy w ogrodzie już wszyscy. Lily poszła z Alicją na górę, a my zaczęliśmy opowiadać sobie o naszym pierwszym tygodniu wakacji.
Petunia nadal stała, zaciskając zęby ze złości. Aż w końcu zabrzmiał jeszcze jeden dzwonek, a gdy Lily poszła otworzyć, wróciła z jakimś brzydkim pulchnym chłopakiem.
Petunia uśmiechnęła się do niego i zaprowadziła go do salonu, skąd usłyszeliśmy ich rozmowę. No cóż, nie pofatygowali się nawet, żeby ściszyć głosy.
-To wszystko jej przyjaciele, są tacy jak ona.
-Masakra, nie wyobrażam sobie nawet jak musisz się czuć, kiedy ten margines siedzi w twoim ogrodzie.
-Vernon, to straszne, nie chcę się nawet na nich patrzeć. A widziałeś ich ubrania? Wyglądają jak my, każdy człowiek może się okazać takim dziwadłem, nie rozpoznamy tego. - kolejne głosy. Syriusz przewrócił oczami i powiedział:
-Zabawmy się. Dawno nie spotkałem tak głupich mugoli.
Wstał, a ja poszedłem za nim. Też chciałem się pobawić, a Syriusza trzeba było też pilnować. Z niewinnej gry łatwo przechodził do czegoś poważniejszego, a wolałem tego uniknąć, kiedy byliśmy w domu Lily.
-Cześć, jestem Syriusz - podał rękę Vernonowi, ale on jej nie uścisnął.
-No przestań, ja chcę was tylko poznać, to nie jest zaraźliwe. W każdym razie nie przez dotyk. - zaśmiał się dźwięcznie. Spojrzeli się na niego jak na trędowatego.
-To może bardziej polubicie James'a. To chłopak Lily, jestem pewien, że opowiadała ci o nim - zwrócił się do siostry Lily, a ona wbiła się w kanapę najgłębiej jak się dało.
-Kiedyś na pewno będziecie rodziną, co nie Rogaczu? - spojrzał się na mnie, szczerząc zęby.
Weszła Dor i oparła się lekko o mnie. Objąłem ją, a ona położyła głowę na moim ramieniu. Kiedy Petunia to zobaczyła, zawołała, pokazując na nas palcem:
-Kłamiesz! Przecież on chodzi z tą wariatką Meadowes!
Syriusz zmarszczył brwi.
Syriusz zmarszczył brwi.
-Nie ładnie tak mówić o innych. - powiedział.
-Jakby cię to obchodziło, Black. Vernon uważaj lepiej na Petunię, kiedy on tu jest, powinieneś jej pilnować, przespał się z połową Hogwart'u, a wygląda na to, że mu się spodobała - Dorcas włączyła się do gry. Musiała ich naprawdę nie lubić. Zwykle nie wtrącała się w nasze zabawy, tym razem jednak postanowiła im dogryźć. Syriusz uśmiechnął się pod nosem.
-Potraktuj to jako komplement, Skarbie - powiedział, biorąc w dwa palce kosmyk włosów Petunii.
-Nie zbliżaj się do niej! - warknął Vernon, robiąc się cały czerwony na twarzy.
-Jaki waleczny - zaśmialiśmy się - boisz się, że będzie wolała mnie? Wcale się nie dziwię, taki grubasek jak ty, pewnie nie ma powodzenia u dziewczyn. Ja za to jestem szlachetnie urodzony, przystojny i bogaty. Mam tyle pieniędzy, że mógłbym odlać ze złota twój tłusty zadek.
-Syriusz, jesteś niemiły. Spokojnie, możemy ci pomóc, parę zaklęć załatwi sprawę. - powiedziałem, spoglądając z chytrym uśmiechem na chłopaka i wyciągnąłem różdżkę.
-Mogę ci opowiedzieć jak to będzie wyglądało, niedawno sam wyglądałem prawie tak źle jak ty, ale parę zaklęć mi pomogło. - Lupin wszedł do salonu, dołączając się do rozmowy. Muszę przyznać, że sam byłem zdziwiony jego pomysłem, ale dokładnie tego potrzebowaliśmy.
-No więc parę lat temu nie widziałem swoich stóp, ale chłopaki mi pomogli. rzucili takie zaklęcie, że teraz wyglądam jak wyglądam, tylko muszę cię ostrzec, Vernon, co miesiąc przybieram formę wilka, bo wiesz o to właśnie chodziło w tym zaklęciu, o metabolizm. Ale nawet biorąc pod uwagę efekty uboczne jest warto. Uwierz mi. - powiedział ze śmiertelną powagą. Byłem pod wrażeniem jego kreatywności, ja bym chyba nie wymyślił czegoś tak zabawnego. Vernon za to wyglądał na przerażonego, zdziwiłem się że to łyknął. Nie podejrzewałem, że jest aż tak głupi.
Kiedy zacząłem się zbliżać z różdżką w ręku, wydał przeraźliwy wrzask i wskoczył za kanapę, krzycząc:
-Nie zbliżaj się do mnie, ty świrze!
-Znowu taki nie miły. My chcemy ci po-móc - Syriusz przesylabował ostatnie słowo, jakby tłumaczył coś niesprawnemu umysłowo.
Wtedy do salonu przyszła Lily ze swoim kufrem i Alicja.
-Lily, natychmiast pozbądź się ich z tego domu, oni grożą nam klątwami! - zawołała Petunia.
-Oni po prostu nie potrafią pojąć co to pomoc. Ja nie wiem, czy ci mugole mają aż takie małe móżdżki? - powiedział Syriusz, niewinnie unosząc ręce do góry.
-To co Vernon, zaraz będzie po krzyku - powiedziałem, uśmiechając się sadystycznie i mierząc w niego różdżką.
Chłopak zerwał się i z prędkością, o którą nikt by nie podejrzewał jego krótkich grubych nórzek, pognał schodami na górę. Potem usłyszeliśmy tylko trzaśnięcie drzwiami i było po Vernonie. Petunia pobiegła za nim, krzycząc za sobą 'Świry'.
Lily westchnęła, spojrzała się na nas i powiedziała:
-Jak z dziećmi.
-Nie złość się rudzielcu, przynajmniej będziesz ich miała z głowy na naszym ślubie. - zaśmiałem się i pocałowałem ją w nos.
Dorcas:
Teleportowaliśmy się do domku w małej nadmorskiej miejscowości. Warunki nie były jakieś powalające, ale nie potrzebowaliśmy luksusów, pomijając fakt, że nie byłoby nas na nie stać. Były jednak trzy sypialnie, kuchnia, łazienka i salonik, więc dało się żyć. Jeden pokój oddaliśmy Alicji i Frank'owi, ani chłopcy, ani my nie miałyśmy ochoty ich u siebie trzymać, a oni chcieli być razem. Chłopcy oczywiście jak to chłopcy chcieli się z nami wymieszać, ale my się na to nie zgodziłyśmy. Są w końcu jakieś granice, a my nie byłyśmy puszczalskie. Syriusz skwitował naszą odmowę cynicznym uśmiechem w moją stronę. Wiedziałam, że nie da mi spokoju.
-Black, przestać się głupio szczerzyć, zaraz ci się zmarszczki zrobią - powiedziałam, kiedy podczas rozpakowywania bagaży, zaczął puszczać do mnie dwuznaczne spojrzenia, połączone z cynicznym uśmiechem.
-Meadowes, uśmiecham się do ciebie, a ty od razu szukasz w tym jakichś podtekstów, nie ufasz mi.
-To takie dziwne?
-Mieliście się nie kłócić - powiedziała Lily, zatrzaskując swój kufer, jakby chcąc tym zakończyć naszą dyskusję - Moglibyście chociaż udawać, że się lubicie.
-Jasne, to da się zrobić, co ty na to, Meadowes? - podał mi rękę, znowu zdradziecko się uśmiechając.
-Cokolwiek powiesz, przyjacielu - wyplułam ostatnie słowo jak obelgę, jednocześnie słodko się uśmiechając. Zaczęliśmy sobie miażdżyć palce.
Przez kilka godzin udawaliśmy najlepszych przyjaciół, jednocześnie rzucając sobie ociekające jadem spojrzenia. Było mi już niedobrze od tej słodyczy, wszyscy mieli z tego wielki ubaw, tylko nie my. W końcu na moje szczęście James powiedział:
-Dobra, musimy jeszcze pójść do właściciela domku i dać znać, że jesteśmy. Dziewczyny może wy zróbcie coś do jedzenia, a my to załatwimy.
Wszyscy się zgodziliśmy, a kiedy wyszli, podeszłam do okna w kuchni i pomachałam mojemu znienawidzonemu przyjacielowi, słodko się uśmiechając. Kiedy się odwrócił pokazałam mu środkowy palec, krzycząc obelgi.
-To co Vernon, zaraz będzie po krzyku - powiedziałem, uśmiechając się sadystycznie i mierząc w niego różdżką.
Chłopak zerwał się i z prędkością, o którą nikt by nie podejrzewał jego krótkich grubych nórzek, pognał schodami na górę. Potem usłyszeliśmy tylko trzaśnięcie drzwiami i było po Vernonie. Petunia pobiegła za nim, krzycząc za sobą 'Świry'.
Lily westchnęła, spojrzała się na nas i powiedziała:
-Jak z dziećmi.
-Nie złość się rudzielcu, przynajmniej będziesz ich miała z głowy na naszym ślubie. - zaśmiałem się i pocałowałem ją w nos.
Dorcas:
Teleportowaliśmy się do domku w małej nadmorskiej miejscowości. Warunki nie były jakieś powalające, ale nie potrzebowaliśmy luksusów, pomijając fakt, że nie byłoby nas na nie stać. Były jednak trzy sypialnie, kuchnia, łazienka i salonik, więc dało się żyć. Jeden pokój oddaliśmy Alicji i Frank'owi, ani chłopcy, ani my nie miałyśmy ochoty ich u siebie trzymać, a oni chcieli być razem. Chłopcy oczywiście jak to chłopcy chcieli się z nami wymieszać, ale my się na to nie zgodziłyśmy. Są w końcu jakieś granice, a my nie byłyśmy puszczalskie. Syriusz skwitował naszą odmowę cynicznym uśmiechem w moją stronę. Wiedziałam, że nie da mi spokoju.
-Black, przestać się głupio szczerzyć, zaraz ci się zmarszczki zrobią - powiedziałam, kiedy podczas rozpakowywania bagaży, zaczął puszczać do mnie dwuznaczne spojrzenia, połączone z cynicznym uśmiechem.
-Meadowes, uśmiecham się do ciebie, a ty od razu szukasz w tym jakichś podtekstów, nie ufasz mi.
-To takie dziwne?
-Mieliście się nie kłócić - powiedziała Lily, zatrzaskując swój kufer, jakby chcąc tym zakończyć naszą dyskusję - Moglibyście chociaż udawać, że się lubicie.
-Jasne, to da się zrobić, co ty na to, Meadowes? - podał mi rękę, znowu zdradziecko się uśmiechając.
-Cokolwiek powiesz, przyjacielu - wyplułam ostatnie słowo jak obelgę, jednocześnie słodko się uśmiechając. Zaczęliśmy sobie miażdżyć palce.
Przez kilka godzin udawaliśmy najlepszych przyjaciół, jednocześnie rzucając sobie ociekające jadem spojrzenia. Było mi już niedobrze od tej słodyczy, wszyscy mieli z tego wielki ubaw, tylko nie my. W końcu na moje szczęście James powiedział:
-Dobra, musimy jeszcze pójść do właściciela domku i dać znać, że jesteśmy. Dziewczyny może wy zróbcie coś do jedzenia, a my to załatwimy.
Wszyscy się zgodziliśmy, a kiedy wyszli, podeszłam do okna w kuchni i pomachałam mojemu znienawidzonemu przyjacielowi, słodko się uśmiechając. Kiedy się odwrócił pokazałam mu środkowy palec, krzycząc obelgi.
Dziewczyny, widząc to, zaczęły się głośno śmiać i aż do powrotu chłopaków z tego żartowały.Kiedy oni zaczęli się pytać o co chodzi, powiedziały tylko, że moja miłość do Syriusza robi się niezdrowa.
***
-Cześć! - do pokoju z uśmiechem na ustach wbiegła Lily i usiadła na podłodze koło James'a.
To był ostatni dzień wakacji, znad morza wrócili po trzech tygodniach, potem spędzali czas głównie w Anglii, Dorcas była jeszcze w Australii u babci i kuzynek, Lily pojechała z rodzicami w góry, a Huncwoci zrobili sobie męski wypad, nie mówiąc nikomu gdzie jadą. Teraz wieczorem wszyscy przyszli do domu Potter'ów i usiedli w salonie, żeby zrobić wakacyjny przegląd. Każdy zrobił mnóstwo zdjęć, żeby, jak to powiedziała Alicja, mieć co wspominać na stare lata.
-James, co z twoimi rodzicami?
-Wyszli, są na jakiejś kolacji czy czymś takim, w każdym razie wrócą późno. - powiedział, robiąc dwuznaczną minę w stronę Lily.
-Zboczeniec - mruknęła cicho, ale jednocześnie uśmiechnęła się lekko pod nosem.
-Dobra gołąbki, zaczynam was mieć dość - powiedziała Dorcas - James, dzisiaj będę spać u Lily, powiedz swojej mamie jaki wróci.
Od tygodnia Dor mieszkała w pokoju gościnnym u Potter'ów, bo mama James'a nie chciała się zgodzić na to, żeby sama mieszkała w domu rodziców, nie ważne, że dzieliło je parę metrów, a okna pokojów Rogacza i Dor łączyło drzewo, po którym z łatwością dało się przejść.
-Jasne.
-Nie zapomnij tamponów z łazienki, twój kot ostatnio wszystkie rozwlókł po całej podłodze - wtrącił Styriusz, uśmiechając się do niej wrednie.
-Na pewno musiałeś się poczuć skrępowany. Tyle tajemniczych przedmiotów w jednym miejscu.. - zakpiła, mrużąc oczy. Warto wspomnieć, że przez decyzję pani Potter, Dorcas i Syriusz widywali się o wiele za często niż by chcieli i teraz mieli już po dziurki w nosie swojego towarzystwa.
-Dobra dzieci, zamknijcie się już, bo słuchać się was nie da. - powiedział Rogacz, a Dor przewróciła oczami i mruknęła:
-On zaczął.
-Każdy zabrał swoje zdjęcia? - zapytał Remus, sięgając do kieszeni kurtki po swoje. - Może rozłóżmy wszystkie na podłodze, tak każdy będzie widział.
Wszyscy szybko zgodzili się na jego propozycję i zaczęła się wielka krzątanina. Kiedy skończyli, zaczęli się rozglądać i komentować kolejne fotografie jedną po drugiej.
-Kiedy to było? - zapytała Alicja, pokazując dwie pierwsze fotografie.
-Wy wtedy poszliście chyba do jakiegoś klubu, a ja i Mary zostaliśmy. Pół nocy słuchaliśmy płyt.- powiedział Remus, oglądając zdjęcia Macdonald, które sam zrobił.
-Pamiętam to! Wam nie chciało się nigdzie iść, więc same pojechałyśmy na wycieczkę, pamiętasz Dor? - Mary wzięła do ręki kolejne zdjęcie i zaczęła się mu przyglądać z uśmiechem. Jechały wiejską drogą pomiędzy polami na starych rowerach, które potwornie skrzypiały.
-A to?
-Jakaś wycieczka, to chyba ja, Mary i Dor - powiedziała Alicja, wzruszając ramionami. Na spacery chodzili często, zwłaszcza dziewczyny. Chłopakom czasem nie chciało się ruszyć z domu, a one miały w planach mieć jak najwięcej wspomnień z tych wakacji.
-Merlinie, kto to zrobił i kiedy, bo za nic nie pamiętam, żeby coś takiego się w ogóle działo - powiedział Syriusz, pokazując zdjęcie.
-Oooo to moje - zaśmiała się Dorcas, wyrywając mu odbitkę - szkoda, że nie pamiętasz, bo postanowiłyśmy zrobić ci małego psikusa. Bardzo dobrze czułeś się w różu, myślę, że na codzień powinieneś tak sypiać.
-Bardzo śmieszne, Meadowes, kiedy już to spalę, pośmiejemy się razem.
-Nawet nie próbuj! To pamiątka.
-Właśnie, będzie mogła to pokazać wnukom i mówić "zobaczcie, a tak wyglądał dziadek, kiedy jeszcze był młody" - zażartował Rogacz, a Dorcas rzuciła w niego poduszką.
-Masz szczęście, że śpię u Lily, inaczej chyba bym cię nią udusiła przez sen.
Nagle Lily i Mary zaczęły się głośno śmiać.
-Rany mogę zachować tą fotkę? - zapytała Evans, ocierając łzy z policzków.
-W życiu, powieszę sobie to na ścianie.
-Ej nie śmiejcie się ze mnie, wy też wtedy głupio wypadłyście, ale wam nikt nie zrobił zdjęcia.
Alicja zrobiła naburmuszoną minę i spojrzała się spode łba na dziewczyny. Trzymały ich zdjęcie z karaoke, na które wybrali się pewnego dnia.
-Oj Aluś nie złość się, my się nie śmiejemy ze zdjęcia, tylko z tego co się tam działo.
-Rany mogę zachować tą fotkę? - zapytała Evans, ocierając łzy z policzków.
-W życiu, powieszę sobie to na ścianie.
-Ej nie śmiejcie się ze mnie, wy też wtedy głupio wypadłyście, ale wam nikt nie zrobił zdjęcia.
Alicja zrobiła naburmuszoną minę i spojrzała się spode łba na dziewczyny. Trzymały ich zdjęcie z karaoke, na które wybrali się pewnego dnia.
-Oj Aluś nie złość się, my się nie śmiejemy ze zdjęcia, tylko z tego co się tam działo.
-O Merlinie! Co to ma być? - zawołała Dorcas, kładąc na stole kolejne zdjęcie.
-Musiałam to uwiecznić - powiedziała ze śmiechem Lily. - Pamiętasz jak wtedy było? Poszłyśmy do jakiegoś klubu tylko we czwórkę i przyczepił się do ciebie ten gość.
-Godryku, to był chyba jeden z lepszych wieczorów - powiedziała Mary - w sumie to on był całkiem przystojny...
-Meadowes kto by się spodziewał, że jesteś puszczalska. Z obcym facetem? - zakpił Black, a ona spiorunowała go spojrzeniem.
-Tobie nawet do pięt nie dorastam. - syknęła.
-Musiałam to uwiecznić - powiedziała ze śmiechem Lily. - Pamiętasz jak wtedy było? Poszłyśmy do jakiegoś klubu tylko we czwórkę i przyczepił się do ciebie ten gość.
-Godryku, to był chyba jeden z lepszych wieczorów - powiedziała Mary - w sumie to on był całkiem przystojny...
-Meadowes kto by się spodziewał, że jesteś puszczalska. Z obcym facetem? - zakpił Black, a ona spiorunowała go spojrzeniem.
-Tobie nawet do pięt nie dorastam. - syknęła.
-Ooo Rem, a pamiętasz to? - zapytał Frank, pokazując mu zdjęcie.
-Merlinie, kiedy to było? Wyglądam jakbym...
-Merlinie, kiedy to było? Wyglądam jakbym...
-No wtedy wszyscy nieźle zabalowaliśmy - zaśmiał się James, patrząc mu się przez ramię na fotografię.
-Te zdjęcia są przepiękne! Kto je zrobił? - spytała Ali, a Dorcas odpowiedziała:
-Kto inny, jak nie ja. Przecież przez cały czas strzelałam wam foty. Chciałam sprawdzić, czy zwrócicie na mnie uwagę, ale nawet na chwilę się od siebie nie oderwaliście. To wszystko jest Lilka z Jamiem, ale to drugie to ty i Frank, powinno być jeszcze kilka gdzieś. O tam!
-Tak to jest jak się nie ma własnego życia miłosnego, robi się zdjęcia innym - skwitował Syriusz, a Dor przewróciła oczami.
-Ej, Dori wcale nie jest taka znowu pozbawiona miłości, Łapo. Sam zobacz. - Frank podał mu inne zdjęcie.
-Merlinie, tylko nie to! - zawołała - To jak pojechałam do Australii do babci. Wyszłam raz z kuzynkami na miasto i przyczepił się jakiś koleś. Nijak nie dało się go pozbyć.
-E tam, jest całkiem całkiem. - powiedziała Al, przyglądając się zdjęciu.
-A ty nie wyglądasz, jakbyś się chciała go pozbyć. - Black spojrzał się na nią, unosząc jedną brew.
-Bo był całkiem miły, w każdym razie dało się pogadać - wyjaśniła - tylko trochę za bardzo się przylepił.
-Bo był całkiem miły, w każdym razie dało się pogadać - wyjaśniła - tylko trochę za bardzo się przylepił.
James zaczął się śmiać z kolejnego zdjęcia, więc temat faceta Dorcas ucichł. Na kolejnej fotografii byli Alicja z Frankiem, próbujący wyrzucić Potter'a z kadru, ale robili to tak śmiesznie, że James nie mógł się teraz przestać śmiać.
-Uuu Al, a co to? - zapytała nagle Lily, machając jej przed nosem innym zdjęciem.
-Yyyy to nic takiego - Alicja chciała wyrwać jej zdjęcie, ale Evans była szybsza.
-Dobra, po prostu byliśmy na imprezie i było śmiesznie. Koniec tematu, oddawaj zdjęcie.
Lily chcąc nie chcąc, oddała jej odbitkę. Wiedziała, że jak Richards nie będzie chciała, to nic więcej nie powie, ale wyglądało na to, że i ona i Frank nieźle się bawili, kiedy reszty z nimi nie było.
-Yyyy to nic takiego - Alicja chciała wyrwać jej zdjęcie, ale Evans była szybsza.
-Dobra, po prostu byliśmy na imprezie i było śmiesznie. Koniec tematu, oddawaj zdjęcie.
Lily chcąc nie chcąc, oddała jej odbitkę. Wiedziała, że jak Richards nie będzie chciała, to nic więcej nie powie, ale wyglądało na to, że i ona i Frank nieźle się bawili, kiedy reszty z nimi nie było.
-Pamiętacie? - zapytał Remus, pokazując zdjęcie Syriusza.
-To był chyba najlepszy wieczór. - Black uśmiechnął się do siebie na wspomnienie balu maskowego.-Taa, ale potem wyglądaliśmy o tak. - powiedział James i rzucił na stół kilka zdjęć.
-Czułam się sto razy gorzej - mruknęła.
-Rem, to ty robiłeś? - spytała Alicja, pokazując zdjęcie Mary.
-Taa - mruknął, zerkając w stronę fotografii.
-Coś dużo masz zdjęć Mary.
-Jest po prostu wdzięczną modelką - powiedział wykrętnie, ale Ali, Dor i Lily spojrzały się na siebie porozumiewawczo i zrobiły minę do Mary mówiącą "a nie mówiłam".-Taa - mruknął, zerkając w stronę fotografii.
-Coś dużo masz zdjęć Mary.
-Haha Remus, fajny kapelusz - zaśmiał się Peter, a wszyscy zaczęli wspominać wieczory na plaży.
-Wróciłabym tam teraz - westchnęła Lily.
-Wrócimy - powiedział James, przytulając ją do siebie.-Wróciłabym tam teraz - westchnęła Lily.
-Trzymam cię za słowo - pocałowała go w policzek.
-A ja zatrzymam to - sięgnął po zdjęcie, na którym była roześmiana ruda.
Potem zaczęli oglądać zdjęcia z Londynu, kiedy chodzili na koncerty, imprezy, do wesołego miasteczka, albo włóczyli się do późna po ulicach miasta.
-A oto i James, Merlinie co ty tam robiłeś? Syriusz, baski wieczór, Lily na rolkach, Ala po zakupach, wycieczka samochodem z Dor, Mary i Peterem i Alicja za mną na karuzeli w wesołym miasteczku - Frank zaczął przeglądać zdjęcia.
-No proszę Black, na co drugim zdjęciu zabijasz swoje płuca, gratuluję nałogu - zakpiła Dorcas, a on przewrócił oczami i powiedział:
-To tylko jedno zdjęcie.
-A te? - pokazała na inne.
-Kto je zrobił?
-Ja oczywiście, chciałam mieć dowody.
-Jasne, Meadowes, po prostu masz na moim punkcie obsesję.
-Chciałbyś.
-Czy ja wiem, mam wystarczająco dużo koleżanek. Nie potrzebuję cię.
Dorcas przez chwilę zastanawiała się nad tym, co powiedział i w końcu odparła:
-Jak chcesz.
Reszta nie wiedziała co powiedzieć, niby zwykła kłótnia, ale odpowiedź Dorcas była dziwna i nie w jej stylu, mogła przecież mu dociąć, ale tego nie zrobiła. Zgodziła się na to i teraz wszyscy wyczuli w powietrzu napięcie.
-Ja oczywiście, chciałam mieć dowody.
-Jasne, Meadowes, po prostu masz na moim punkcie obsesję.
-Chciałbyś.
-Czy ja wiem, mam wystarczająco dużo koleżanek. Nie potrzebuję cię.
Dorcas przez chwilę zastanawiała się nad tym, co powiedział i w końcu odparła:
-Jak chcesz.
Reszta nie wiedziała co powiedzieć, niby zwykła kłótnia, ale odpowiedź Dorcas była dziwna i nie w jej stylu, mogła przecież mu dociąć, ale tego nie zrobiła. Zgodziła się na to i teraz wszyscy wyczuli w powietrzu napięcie.
-Hej Dor, pamiętasz to? - zapytał James, chcąc przerwać ciszę, która zapadła w domu.
-No jasne, wesołe miasteczko, nie mogłabym zapomnieć. - uśmiechnęła się na widok jej zdjęcia z Potter'em i położyła głowę na jego ramieniu. - Jak pojechałam do Australii też byłam w wesołym miasteczku, ale z kuzynkami nie było już tak fajnie.
-Właśnie, jak było, masz jakieś zdjęcia? - zapytała Lily, podchodząc do nich.
-Tam są - wskazała na podłogę, gdzie leżało kilka zdjęć.
-Te są już ostatnie - powiedział Peter, przynosząc jeszcze pięć zdjęć.
-Właśnie, jak było, masz jakieś zdjęcia? - zapytała Lily, podchodząc do nich.
-Tam są - wskazała na podłogę, gdzie leżało kilka zdjęć.
-To ja robiłam - powiedziała Lily, pokazując zjęcie, na którym Alicja i Mary leżały w wysokiej trawie.
-A te dwa ja - James wziął do ręki zdjęcie z festiwalu muzycznego i z wieczornej imprezki na dachu.
-Mogę zatrzymać to? - zapytała Mary, pokazując zdjęcie, na którym wszyscy siedzieli nad rzeką.
-W takim razie ja chcę to - Dorcas wzięła zdjęcie, na którym wszyscy skaczą do wody.
-Kochani, będzie mi was brakować - powiedziała Lily, przytulając James'a, a on uśmiechnął się i odparł:
-Niby kiedy? Przecież my się nigdzie nie wybieramy. A na mnie będziesz skazana jeszcze długie lata.
Linki:
- http://giphy.com/gifs/black-and-white-girl-bw-VrZPMokZCBaGk
- http://tonsofgifs.tumblr.com/post/13472548174/carey-mulligan-gifs
- https://www.tumblr.com/tagged/film%3A-an-education
- https://pl.pinterest.com/pin/607352699743408771/
- https://pl.pinterest.com/pin/447474912960840692/
- http://rpgifhelper.tumblr.com/post/34859664967/ben-barnes-gifs
- http://thousands-of-gifs.tumblr.com/post/26159850616/leighton-meester-gif
- https://eternalroleplay.tumblr.com/post/160601419702/couple-faceless
- http://tonsofgifs.tumblr.com/post/16659551218/andrew-garfield-gifs-pt-2
- http://gifsofthings.tumblr.com/post/52421681154/karen-gillan-gifs
- https://www.pinterest.com/pin/112941903127367138/
- http://pinger.pl/szukaj/po_tagu/p/10/?t=Pary
- https://pl.pinterest.com/pin/495536765252495366/
- https://pl.pinterest.com/pin/809803576740013636/
- https://pl.pinterest.com/pin/297870962853639487/
- https://weheartit.com/entry/303774162
- http://rebloggy.com/post/gif-gifs-black-and-white-gossip-girl-ed-westwick-chuck-bass-blair-waldorf-leight/41677834248
- https://damadenegro.wordpress.com/2012/05/20/carnaval-en-venecia-3/
- http://p-a-r-t-y-people.tumblr.com/post/90625748519
- https://pl.pinterest.com/pin/601934306437181188/
- https://pl.pinterest.com/pin/617556167624214289/
- https://www.tumblr.com/tagged/lydia-gifs
- http://danysalternate.tumblr.com/post/25386779391/aaron-johnson-gifs
- https://weheartit.com/entry/117856103
- http://words-in-the-paradise.tumblr.com/
- https://pl.pinterest.com/pin/825636544164352068/
- http://album-huncwotow.blogspot.com/2014/12/273.html
- https://giphy.com/gifs/leighton-meester-gossip-girl-blair-waldorf-xvFtIZNrri95C
- https://hipindie.tumblr.com/
- https://pl.pinterest.com/pin/567453621777594219/
- https://pl.pinterest.com/pin/813322013933121854/
- https://weheartit.com/entry/273207917
- https://pl.pinterest.com/pin/8936899249934731/
- https://pl.pinterest.com/pin/426645764693116194/
- https://pl.pinterest.com/pin/414190496985579127/
- https://pl.pinterest.com/pin/498562621244214002/