Mary:
Obserwowałam z kuchni, jak dziewczyny próbowały potraw weselnych, rozmawiając o ślubie i śmiejąc się do rozpuku. Westchnęłam cicho, przyglądając się to im, to moim dłoniom, zastanawiając się, jakby to było, gdyby na moim palcu był pierścionek. Nagle przede mną pojawiła się Lily, z ustami pełnymi czekoladowego tortu.
-Co proszę? - zapytałam, kiedy Lilka wybełkotała coś niezrozumiałego. Evans pokręciła głową i przełknęła.
-Czemu siedzisz taka smutna? - zapytała, a ja wzruszyłam ramionami.
-Nie jestem smutna, tylko myślę.
-Można wiedzieć o czym?
-O... niczym - odparłam szybko. Nie byłam gotowa, żeby od razu zdradzić się ze wszystkim.
-A może stoi za tym pewien ciemnooki Gryfon...
Popukałam się w czoło. Zaśmiała się perliście i wróciła do dziewczyn, żeby spróbować kolejnego tortu.
Westchnęłam głęboko. Sięgnęłam do kieszeni bluzy i wyciągnęłam skromny złoty pierścionek.
Obserwowałam z kuchni, jak dziewczyny próbowały potraw weselnych, rozmawiając o ślubie i śmiejąc się do rozpuku. Westchnęłam cicho, przyglądając się to im, to moim dłoniom, zastanawiając się, jakby to było, gdyby na moim palcu był pierścionek. Nagle przede mną pojawiła się Lily, z ustami pełnymi czekoladowego tortu.
-Co proszę? - zapytałam, kiedy Lilka wybełkotała coś niezrozumiałego. Evans pokręciła głową i przełknęła.
-Czemu siedzisz taka smutna? - zapytała, a ja wzruszyłam ramionami.
-Nie jestem smutna, tylko myślę.
-Można wiedzieć o czym?
-O... niczym - odparłam szybko. Nie byłam gotowa, żeby od razu zdradzić się ze wszystkim.
-A może stoi za tym pewien ciemnooki Gryfon...
Popukałam się w czoło. Zaśmiała się perliście i wróciła do dziewczyn, żeby spróbować kolejnego tortu.
Westchnęłam głęboko. Sięgnęłam do kieszeni bluzy i wyciągnęłam skromny złoty pierścionek.
Zerknęłam w stronę dziewczyn. Może było w tym trochę prawdy... Przecież Alicja wyglądała na taką szczęśliwą.
James:
-Łapo - powiedziałem, przerywając panującą od paru dni ciszę. Syriusz stał przy oknie, bezwiednie obserwując ogród.
-Łapo - powtórzyłem głośniej.
-Syriusz, kochanie, od wczoraj nic nie jadłeś, może jednak chcesz coś na śniadanie - powiedziała mama, patrząc się to na mnie, to na niego.
-Jestem - usłyszeliśmy za drzwiami i zaraz do pokoju weszła Dorcas.
-Chodź, zjesz coś - powiedziała mama, idąc do kuchni po więcej naleśników.
-Przepraszam, ciociu, ale jakoś nie mam ochoty. - powiedziała i rzuciła mi porozumiewawcze spojrzenie. Oboje martwiliśmy się o Black'a, ale on nie reagował na żadne pytania. Wzruszyłem ramionami, a Dor spuściła oczy i oklapła na krzesło.
Mama opuściła bezradnie ręce i usiadła z powrotem, ciężko wzdychając.
-No ja już nie wiem... - zaczęła, kręcąc głową.
-Dorea - upomniał ją cicho tata i zaraz potem odchrząknął, żeby powiedzieć głośniej:
-Wydaje mi się, że to już czas. Dzisiaj znieśliśmy osłony teleportacyjne, możesz...
Syriusz spojrzał się na zegar i bez słowa rozpłynął się w powietrzu.
Syriusz:
Pociągnąłem nosem i nie pokazując po sobie żadnych emocji, rozejrzałem się dookoła. Stanąłem z dala od reszty gości, ukryłem się w cieniu trzech ogromnych dębów, które rosły na wzgórzu. Jeden z ostatnich słonecznych dni dobiegał właśnie końca. Cieszyłem się, że przynajmniej żegnało go słońce. Rządek czarnych kapeluszy posuwał się powoli naprzód za trumną. Nie było wielu osób. Można by powiedzieć, że starali się zrobić to jak najszybciej i bez rozgłosu, omijając honorowe części przypadające jedynie godnym, nieokrytym hańbą nieboszczykom.
Niedaleko zobaczyłem Andromedę. Stała sama, z dala od reszty, ukryta za woalką. Obserwowała, jak tłum żałobników szedł za trumną, a łzy kapały jej na policzki.
Niedaleko zobaczyłem Andromedę. Stała sama, z dala od reszty, ukryta za woalką. Obserwowała, jak tłum żałobników szedł za trumną, a łzy kapały jej na policzki.
Zacisnąłem zęby. Grabarze ubrani w czarne szaty z obojętnymi minami opuszczali różdżkami połyskliwą trumnę do głębokiego dołu. Zacisnąłem powieki. Nie mogłem uwierzyć, że to działo się naprawdę.
Tłum żałobników się przerzedzał, kolejne osoby znikały z trzaskiem. Ojciec poszedł naprzód, bliżej ziejącej zimnem i mrokiem dziury w ziemi. Matka została z tyłu. Nie mogłem dostrzec żadnych emocji na jej twarzy, zasłaniały ją wielkie ciemne okulary i czarny kapelusz. Tylko usta zacisnęła w wąską kreskę. Czarny szal powiewał na wietrze, ale ona stała niewzruszona jak zawsze. Ale musiała coś czuć. Byłem tego pewien.
Spojrzałem się na białą różę, którą ściskałem w prawej ręce i ze złością złamałem łodyżkę na pół. Po co mi ona? Nie mogła niczego naprawić. Rzuciłem ją na ziemię i odwróciłem się, żeby teleportować się gdzieś, gdzie mógłbym być sam. James, Remus, Peter i cała reszta stali za mną w długim rzędzie. Obserwowali ze spokojem ceremonię, ubrani na czarno, trzymając się za ręce, ocierając łzy. Zacisnąłem zęby i milczałem tak jak oni.
-Tak nam przykro... - powiedziała pierwsza Lily, ale zanim zdążyła dokończyć, teleportowałem się z dala od tego przeklętego miejsca.
Dorcas:
W domu znowu było cicho. Potter'owie i ja usiedliśmy w salonie, nikt nie miał ochoty na rozmowę. W końcu zebrałam się w sobie i wstałam. Tak nie mogło dłużej być. Weszłam na górę i bez pukania ostrożnie otworzyłam drzwi do pokoju James'a. Syriusz siedział na krześle obok łóżka i patrzył się w ścianę.
-Syriusz - szepnęłam, a on podniósł na mnie zamglone oczy. Nigdy nie widziałam go takiego. Ale domyślałam się co czuł. Wiedziałam jak to jest stracić bliską osobę i nie móc się pożegnać.
Przez chwilę Syriusz patrzył się na mnie w ciszy, po czym zupełnie niespodziewanie skulił się w sobie jak małe dziecko i pozwolił łzom popłynąć.
Przez chwilę Syriusz patrzył się na mnie w ciszy, po czym zupełnie niespodziewanie skulił się w sobie jak małe dziecko i pozwolił łzom popłynąć.
W pierwszym odruchu podbiegłam do niego i złapałam go w ramiona.
-To moja wina - szepnął tak cicho, że prawie nie usłyszałam - to moja wina, gdybym go nie zostawił...
-Nie prawda, nie prawda, to wina Sam-Wiesz-Kogo, nie twoja - szeptałam gorączkowo, jakby to miało cokolwiek zmienić. Tuliłam go, sama też przełykając słone łzy.
Co mogłam więcej zrobić? Wiedziałam, że to będzie kolejna rzecz w życiu, o której nigdy nie będziemy rozmawiać. Wiedziałam, że przez najbliższe dni, albo nawet tygodnie będziemy się unikać. Wiedziałam. Jednak jeśli mogłam teraz zrobić dla niego jakąś rzecz, to chciałam być przy nim. Wzięłam go więc za rękę i teleportowałam się na cmentarz, który o tej porze ział już pustkami. Było ciemno i strasznie. Ogarnął mnie przeraźliwy chłód. Spojrzałam się na ziemię pod naszymi nogami i zobaczyłam białą złamaną różę. Sięgnęłam po nią i jednym zaklęciem sprawiłam, że łodyżka się zrosła.
Podałam ją Syriuszowi i pociągnęłam go w stronę czarnego nagrobka, na którym lśnił srebrny napis "Regulus Arcturus Black".
Alicja:
Oparłam dłonie płasko na ścianie i wzięłam głęboki oddech.
-Jestem! - Lily zamknęła za sobą drzwi - Już wszystko gotowe. Czekamy tylko na ciebie.
Kiwnęłam głową i odwróciłam się do lustra, przypinając welon.
-Pięknie wyglądasz. Będzie dobrze, zobaczysz. Powodzenia! - Evans uśmiechnęła się do mnie promiennie, pogłaskała mnie po ramieniu i wysyłając buziaka w powietrzu, wyszła.
Podałam ją Syriuszowi i pociągnęłam go w stronę czarnego nagrobka, na którym lśnił srebrny napis "Regulus Arcturus Black".
Alicja:
Oparłam dłonie płasko na ścianie i wzięłam głęboki oddech.
-Jestem! - Lily zamknęła za sobą drzwi - Już wszystko gotowe. Czekamy tylko na ciebie.
Kiwnęłam głową i odwróciłam się do lustra, przypinając welon.
-Pięknie wyglądasz. Będzie dobrze, zobaczysz. Powodzenia! - Evans uśmiechnęła się do mnie promiennie, pogłaskała mnie po ramieniu i wysyłając buziaka w powietrzu, wyszła.
Spojrzałam się na moje odbicie. Piękna suknia, makijaż, fryzura, no i welon... wszystko niby takie doskonałe. Ale stres zżerał mnie od środka. Nie czułam się dobrze.
Nagle usłyszałam ciche pukanie do drzwi, weszła moja mama. Uśmiechnęłam się blado.
-Jak się czujesz? - zapytała, podchodząc do mnie i kładąc mi ręce na ramionach.
-No właśnie ciężko powiedzieć. - szepnęłam, żeby tylko nie zdradzić jak bardzo drżał mi głos.
-To normalne.
-Normalne? To, że nagle dopadły mnie wątpliwości, kiedy w końcu mam szansę spędzić całe życie z osobą, którą naprawdę kocham? To ma być normalne? - zawołałam, zupełnie się nie kontrolując.
-Tak, Alicja. To całkowicie normalne. Pamiętaj, teraz to tylko obawy, ale kiedy będzie po wszystkim, będziesz naprawdę szczęśliwa. - powiedziała i zaraz się zaśmiała - Wiesz, że jesteś moją córeczką, jeszcze nie jest za późno, możemy wszystko odwołać.
Roześmiałam się i szybko ją przytuliłam, żeby nie zobaczyła, jak blisko było, żebym się rozpłakała.
Mary:
Usiadłam na brzegu ławki w pierwszym rzędzie tuż koło Remusa. Kiedy Alicja szła alejką między ławkami, Lupin ścisnął moją rękę. Serce waliło mi jak szalone, nie byłam w stanie odpowiedzieć na jego uśmiech.
-I co? - szepnął mi do ucha, a ja spojrzałam się na niego ze strachem.
-Cicho, nie teraz - odpowiedziałam, obserwując Alicję i Frank'a przed ołtarzem.
Ślub był piękny, nie mogłam jednak oderwać myśli od dłoni Remusa, która dotykała lekko moich palców. Czułam się, jakby przygniatał mnie ogromny ciężar.
Kiedy ceremonia się już zakończyła, a nowożeńcy szli w stronę wyjścia pod lecącymi spod sufitu płatkami białych róż, Remus znowu się do mnie przysunął i szepnął:
-Mary, odpowiesz mi?
Zamarłam. Westchnęłam głęboko i patrząc się na swoje dłonie, powiedziałam wymijająco:
-Na zmianę ślub i pogrzeb, nie wiem jak się w tym wszystkim odnaleźć.
-Takie czasy - odparł, biorąc mnie za rękę - Ale razem będzie nam łatwiej, obiecuję...
-Przepraszam - szepnęłam, wyciągnęłam z torebki pierścionek i położyłam go przed nim - Nie mogę.
Linki:
- http://astridrps.tumblr.com/post/65188927181/gif-hunt-carey-mulligan
- http://thousands-of-gifs.tumblr.com/post/26159850616/leighton-meester-gif
- http://and-run-the-heart.tumblr.com/post/19975978787/ben-barnes-gifs
- http://giphy.com/gifs/keira-knightley-edge-of-love-pqo9mHLXBjVqU
- http://www.huffingtonpost.com/2013/11/27/entertainment-thankful-for_n_4345621.html
- http://wifflegif.com/gifs/search?page=16&q=ben+barnes&utf8=%E2%9C%93
- http://hqgifhunts.tumblr.com/post/73791373016/holland-roden-gif-hunt-under-the-cut-youll-find
- http://themanicheart-resources.tumblr.com/post/27743401213/leighton-meester-gifs